Warszawska prokuratura bada, czy wszcząć śledztwo z doniesienia szefa MSZ Radosława Sikorskiego w sprawie propagowania treści antysemickich w internecie; w ubiegły piątek przesłuchała ministra jako osobę zawiadamiającą.
Według "Gazety Wyborczej" internetowe wpisy dotyczyły m.in. samego Sikorskiego i jego żony, publicystki Anne Appelbaum.
"Pan minister złożył zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa propagowania w sieci treści antysemickich, argumentując m.in., że podważa to wizerunek Polski w świecie jako kraju tolerancyjnego" - powiedziała w środę PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika Lewandowska. Dodała, że podczas przesłuchania Sikorski złożył w prokuraturze wydruki z sieci z przykładami "mowy nienawiści".
Na razie prokuratura prowadzi tzw. postępowanie sprawdzające, które poprzedza decyzję, czy wszcząć śledztwo, czy odmówić tego. Roboczą podstawą postępowania jest art. 212 par. 2 Kodeksu karnego, który przewiduje grzywnę, karę ograniczenia wolności albo do roku więzienia za pomówienie w mediach o właściwości, które mogą poniżyć daną osobę w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danej działalności. Sikorski dostał status pokrzywdzonego w tej sprawie.
Ponadto badany jest wątek głoszenia antysemityzmu. Kk przewiduje karę do 3 lat więzienia za publiczne znieważenie grupy ludności albo poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości. Za nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość grozi zaś grzywna, ograniczenie wolności albo do 2 lat więzienia.
Jak podawała "Gazeta Wyborcza", chodzi o wpisy związane z korespondencją Sikorskiego z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem, w której wzywał do ścigania antysemickiej i rasistowskiej mowy nienawiści. Minister podawał Seremetowi cytaty z konkretnych forów internetowych: "Hitler zaczął, my skończymy. Do pieca, smażyć się, żyduchy, do pieca" albo: "Przyjdzie czas, że dalej się będziecie k... po piecach i piwnicach chować". Przytaczał też wpisy na swój temat (pisownia oryginalna): "Radosław Sikorski - mąż ortodoksyjnej z dziada pradziada amerykańskiej żydówki, wróg Polskości, biegle władający językiem polskim amerykański agent i mason, zdalnie sterowany przez teścia, naczelnego czosnka nowego Yorku, przejął pałeczkę destrukcji i destabilizacji kraju od niejakiego michnika - jednak bardziej niebezpieczny z racji zajmowanego wysokiego stanowiska - pod maską dobrotliwego gogusia ukryty bezwzględny sprzedawczyk, wyzbyty wszelkich zasad wykonawca rozkazów międzynarodowej kliki".
Według "GW" oprócz doniesienia o przestępstwie Sikorski pozwał do sądu wydawców "Faktu" oraz "Pulsu Biznesu" za wpisy internetowe na ich forach. W pozwach, przygotowanych przez mec. Romana Giertycha, b. lidera LPR i b. wicepremiera w rządzie PiS-LPR-Samoobrona, Sikorski domaga się od pozwanych przeprosin oraz 20 tys. zł zadośćuczynienia. Sikorski podkreśla w pozwach, że administratorzy portali nie usuwali wpisów. Przywołuje wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie, który w marcu br. stwierdził, że jeśli właściciel strony internetowej jest świadomy bezprawności wpisów, to ma obowiązek natychmiast je usunąć; jeśli tego nie zrobi - ponosi odpowiedzialność.
"To że anonimowość jest problemem także w ściganiu mowy nienawiści w internecie, potwierdzają dane przekazane ministrowi przez prokuratora generalnego" - pisała "GW". Według niej, ok. 80 proc. spraw antysemickiej i rasistowskiej "mowy nienawiści" jest umarzanych lub odmawia się ich podjęcia. Główną przyczyną jest niemożność ustalenia sprawców, którzy korzystają z kawiarenek internetowych, z komputerów dostępnych dla większej liczby osób lub też z zagranicy. Zdaniem "GW" korespondencja Sikorskiego zaowocowała pismem Seremeta do prokuratorów, w którym ocenił, że "zbyt pochopnie" umarzają takie sprawy. Przypomniał przepisy i sposoby ich interpretowania tak, by ściganie mogło być skuteczniejsze.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.