Półtora tygodnia po zapaleniu metanu w kopalni "Krupiński" w Suszcu, we wtorek nad ranem ratownicy zamknęli tamy przeciwwybuchowe, izolując tym samym objęty pożarem rejon 820 m pod ziemią od pozostałej części kopalni. Bez dopływu powietrza pożar ma wygasnąć.
Konstrukcja dwóch tam była gotowa już w weekend, kiedy ratownicy zaczęli wypełniać je specjalnym materiałem. "Dziś o czwartej nad ranem zakładanie tych tzw. korków zostało zakończone; tym samym tamy zostały zamknięte" - powiedziała we wtorek PAP rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), do której należy kopalnia, Katarzyna Jabłońska-Bajer.
Zamknięcie tam oznacza zmianę charakteru prowadzonej od półtora tygodnia akcji z przeciwpożarowej na profilaktyczną. Teraz będzie ona prowadzona w myśl innych procedur. Okolice otamowanego rejonu nadal będą monitorowane m.in. pod kątem stężeń niebezpiecznych gazów. Po jakimś czasie - zwykle jest to od kilku do kilkunastu tygodni - wskutek odcięcia dopływu tlenu pożar powinien wygasnąć. Wówczas będzie można otworzyć dostęp do chodnika.
Rzeczniczka poinformowała, że w środę w kopalni zbierze się kopalniany zespół ds. zagrożeń, w składzie poszerzonym o ekspertów. Ocenią oni sytuację w wyrobisku po jego otamowaniu i wskażą kierunek dalszych działań.
Do zapalenia metanu w kopalni "Krupiński" doszło 5 maja wieczorem. Zginęły trzy osoby: jeden górnik i dwóch ratowników, idących z pomocą poszkodowanym. Ciało drugiego z nich znaleziono w zadymionym wyrobisku dopiero po tygodniu poszukiwań. Dziewięciu górników zostało poparzonych, dwaj inni odnieśli lżejsze obrażenia i wyszli już ze szpitala.
Przyczyny wypadku wyjaśniają prokuratura i specjalna komisja Wyższego Urzędu Górniczego. Gdy pozwolą na to warunki, jej członkowie mają zjechać do otamowanego obecnie chodnika, by przeprowadzić tam wizję lokalną.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.