W ciągu ubiegłego tygodnia wydobyto z dna Atlantyku co najmniej 75 kolejnych ciał ofiar katastrofy Airbusa 330 towarzystwa Air France, który runął do oceanu blisko dwa lata temu podczas lotu z Rio de Janeiro do Paryża - podała we wtorek francuska żandarmeria.
"(Ciała) znajdują się obecnie na statku i zostaną później dostarczone do Francji, gdzie mają być poddane identyfikacji" - powiedział w rozmowie telefonicznej z agencją dpa Robert Soulas z francuskiej grupy wzajemnej pomocy rodzin ofiar katastrofy, powtarzając informacje, jakie otrzymał od przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości.
Dodał, iż opinie członków rodzin w sprawie akcji wydobywania zwłok nie są jednolite, a on sam życzyłby sobie pozostawienia na miejscu katastrofy ciała jego 24-letniej córki, która zginęła tam wraz z mężem.
Jak podała agencja Associated Press, dwaj zajmujący się katastrofą francuscy sędziowie śledczy napisali do rodzin ofiar, że zwłoki, które doznały nadmiernych zniekształceń, nie zostaną wydobyte, co pozwoli zachować szacunek dla zmarłych.
Airbus 330 uległ katastrofie 1 czerwca 2009 roku krótko po wejściu w strefę turbulencji towarzyszącej frontowi atmosferycznemu. W ciągu trzech i pół minuty maszyna spadła z wysokości 11,5 tys. metrów do oceanu, a wszystkich 228 pasażerów i członków załogi poniosło śmierć. Krótko po wypadku wydobyto ciała 50 z nich.
Przyczyny katastrofy do tej pory ostatecznie nie ustalono. Jak się uważa, czynnikiem inicjującym tragedię mogły być błędne wskazania zatkanych lodem ciśnieniowych mierników prędkości (tzw. rurek Pitota). (PAP)
Incydent wpisuje się w rosnące napięcia dyplomatyczne między krajami.
W coraz bardziej powiązanym świecie jesteśmy wezwani do bycia budowniczymi pokoju.
Liczba ofiar śmiertelnych w całej Azji Południowo-Wschodniej przekroczyła już 1000.
A gdyby chodziło o, jak jest w niektórych krajach UE, legalizację narkotyków?
Czy faktycznie akcja ta jest wyrazem "paniki, a nie ochrony"?
Były ambasador Niemiec Rolf Nikel przed polsko-niemieckimi konsultacjami międzyrządowymi.