Mieszkańcy muzułmańskiej w większości wioski Musalmania w pakistańskim Pendżabie uratowali życie pastorowi Nadeemowi Johnowi i jego towarzyszom, których napadli fundamentaliści islamscy. W rozmowie z włoską agencją misyjną AsiaNews duchowny wyjaśnił, że „napastnicy zamierzali zabić głosy chrześcijańskie (...), ale my o całej sprawie powiadomimy najwyższe władze”.
Według wersji N. Johna, spędził on całą niedzielę 29 maja na spotkaniu z młodymi chrześcijanami, zorganizowanym przez Kościół katolicki w Godżry w Pendżabie we wschodnim Pakistanie, po czym o godz. 1 w nocy wraz z dwoma innymi duchownymi i kierowcą wyjechali w drogę powrotną do domu. Około godz. 2 nad ranem dwie czarne toyoty zatrzymały ich samochód, a napastnicy otworzyli ogień do chrześcijan. Strzały kilkakrotnie zraniły w plecy kierowcę, który mimo to zdołał dojechać do najbliższej wioski, zamieszkanej w większości przez muzułmanów. Napastnicy nadal strzelali do swych ofiar, ostatecznie jednak zostali wyparci przez mieszkańców wioski strzałami z bron palnej.
„Weszliśmy do wsi z rękami w górze i powiedzieliśmy, że zostaliśmy zaatakowani” – wspominał Nadeem John. Dodał, że miejscowi ludzie też zaczęli strzelać do napastników, zmuszając ich do ucieczki oraz ratując życie małej grupki chrześcijan.
Duchowny zaznaczył, że złożył już doniesienie na policję okręgu Jhung (Dźhung). Potępił atak, określając go jako kolejną próbę „zabicia głosów chrześcijańskich”, jak to już było wielokrotnie w przeszłości. W sierpniu 2009 kierowana przezeń wspólnota lokalna padła już ofiarą napaści fundamentalistów islamskich, która spowodowała wówczas 29 ofiar śmiertelnych wśród chrześcijan i co najmniej 100 innych osób zabitych, „nierozpoznanych” a wiele domów zostało spalonych. Nadeem John zapewnił, że tak, jak poprzednio, również obecnie poinformuje o całej sprawie najwyższe władze.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.