Trwający w Awinionie festiwal teatralny przebiega pod znakiem licznych polemik. Dotyczą one nie tylko poszczególnych przedstawień, ale też doboru repertuartu, uznanego przez niektórych za zbytnio eksperymentalny i odbiegający od klasyki.
Jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem festiwalu jeden z najpopularniejszych francuskich aktorów teatralnych, Fabrice Luchini, w wywiadzie dla "Le Figaro" zaatakował ostro organizatorów za to, że pominięli w oficjalnym przeglądzie klasyków światowej francuskiej dramaturgii.
"Marzy mi się teatr i wielkie teksty dla Awinionu i jego publiczności. Dzisiaj jest do tego bardzo daleko. Mam wrażenie, że to miejsce dla sekty, która odrzuca wielkie teksty" - oświadczył Luchini. Z kolei samo "Le Figaro" w tekście "Czarna lista festiwalu w Awinione", skrytykowało twórców za brak w repertuarze wielkich dzieł Szekspira, Moliera czy Racine'a.
W odpowiedzi dyrekcja festiwalu podkreśliła, że oficjalny przegląd w Awinionie jest miejscem "twórczości, gdzie artyści przyjeżdżają proponować nowe formy estetyczne dla największej możliwie grupy widzów". Zdaniem organizatorów, festiwal jest "otwarty na wszystkie nowe formy" i - wbrew krytyce Luchiniego - nie lekceważy klasyków.
W programie tegorocznej imprezy bardzo wiele miejsca zajmują dwa wątki: taniec i dzieciństwo. Z pokazanych dotychczas spektakli ogromny rozgłos zyskało przedstawienie 38-letniego francuskiego choreografa Borisa Charmatza "Dziecko". Twórca ten, wybrany na artystycznego patrona tegorocznego festiwalu, uznawany jest za przedstawiciela nurtu zwanego "nie-tańcem", łamiącego niemal wszystkie konwencje tańca klasycznego i nowoczesnego.
W "Dziecku", prezentowanym na najsłynniejszej scenie Awinionu - dziedzińcu Pałacu Papieży, występuje 27 dzieci i 9 dorosłych. Wszyscy aktorzy tego posępnego spektaklu ubrani są na czarno. Zamiast tańca na scenie widać sceny chaosu i przemocy: mechaniczne ruchy ciał poruszanych przez maszyny czy gwałtowne sceny szamotaniny: najpierw dorośli szarpią dzieci, a potem te ostatnie rewanżują się swoim "opiekunom".
W przedstawieniu prawie nie ma muzyki, poza fragmentami przeboju Michaela Jacksona "Billie Jean" i dźwiękiem szkockich dud. "Dziecko" widownia przyjęła niejednoznacznie: na premierze większość biła gorące brawa, choć nie brak było też gwizdów i buczenia.
Podzielona była także krytyka: duża część recenzentów zachwyca się tą sceniczną psychodramą, inni wątpią w sens wyreżyserowanej przemocy, zarzucając twórcy, że w sensie fizycznym i psychicznym manipuluje na scenie bardzo młodymi aktorami (w wieku od 6 do 12 lat).
Wielkie zainteresowanie widzów i krytyki wzbudził też mroczny spektakl hiszpańskiej młodej gniewnej - Angeliki Liddell, uznanej za rewelację poprzedniego festiwalu w Awinionie: "Przeklęty mąż, który pokłada nadzieje w człowieku. Projekt alfabetyzacji" (tytuł nawiązuje do biblijnych słów proroka Jeremiasza). Przedstawienie jest sporządzone w formie osobistego "abecadła". Widnieje w nim np. hasło "D" jak "Dziecko", ilustrowane wymownymi dla tonacji sztuki słowami: "Nigdy nie spotkałem dziecka, które wyrosłoby na dobrego dorosłego".
Szerokim echem odbiło się pojawienie na awiniońskiej scenie Juliette Binoche - odtwórczyni tytułowej roli w "Pannie Julii" według Augusta Strindberga w reżyserii Frederica Fisbacha. Kreacja słynnej aktorki, która tylko wyjątowo występuje w teatrze, przyjęta została na ogół przychylnie, a część prasy określiła ją jako "bulwersującą". Sam spektakl nie został jednak oceniony zbyt dobrze, pisano nawet o "zmasakrowaniu" sztuki Strindberga przez reżysera.
W kolejnych dniach imprezy widzowie w Awinionie zobaczą m.in. trylogię libańsko-kanadyjskiego twórcy, Wajdiego Mouawada, "Kobiety", opartą na sztukach greckiego tragika Sofoklesa: "Trachinki", "Antygona" i "Elektra". Z niecierpliwością oczekiwany jest też występ nestorki francuskiego filmu i teatru, Jeanne Moreau, która zagra w sztuce "Skazany na śmierć" Jeana Geneta.
W oficjalnym przeglądzie trwającego do 26 lipca festiwalu zaplanowano 35 spektakli. W "offowej", nieoficjalnej części imprezy wystawianych jest aż ponad 1110 spektakli.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.