Tak się nie da. Tak się nie da, nie da się już dłużej, nie da się bez tego…
Ile to już razy zostaliśmy postawieni w sytuacji, kiedy wydawało się, że koniec: naszych możliwości, aktywności, ambicji. Mniejsza o powody, zawsze jakieś są – ale o samą tę sytuację, dojmujące poczucie fiaska naszych poczynań, nieuchronności klęski. Ba, poczucie! Fiasko po prostu jest. Stoi jak wół przed nami, o krok nie da się przesunąć i wlepia w nas te swoje ślepia, nie złośliwe nawet, a po prostu tępe. Bo co ono bidne tak naprawdę winne, że jest?
Zastanawiam się, czy w naszej radości z powołania, z Bożego towarzyszenia, z łaski nie ma też szczypty zdrowego dystansu do siebie i własnych klęsk? Nie za dużo oczywiście, żadnej tam stoickiej nonszalancji (ach, to chrześcijańskie poczucie bycia ważnym, w oczach Bożych oczywiście), ale jednak: dystansu do własnego „nie potrafię”, „stało się”, „co dalej”.
Czy święci nie wydają nam się tu czasem jakoś bezduszni? Choćby ten Franciszek ze swoją „prawdziwą pokorą” czy wojenny Macha z „zawsze myśl o niebie”? A nawet ta po dziecięcemu zdeterminowana Tereska ze wszystkimi windami i zamiłowaniem do twardych krzeseł? Czy to na pewno dla nas? – pytamy. Dwudziesty pierwszy wiek w końcu, dostępność 24/7 i w błyskawiczna przesyłka w drodze! Wydajemy się sami sobie totalnie niezahartowani, miękcy w środku, zdziwieni przeciwnym wiatrem.
Tak pisze, w polskim tłumaczeniu z 1915 roku, kardynał John Henry Newmann: „Zbawienną rzeczą byłoby dla nas zrozumieć, że Chrystus wzywa nas bezustannie, aby nas bezustannie usprawiedliwić, coraz bardziej uświęcać i przyjmować do swojej chwały. Jednakże my zbyt ciężko pojmujemy tę wielką prawdę, że Chrystus do pewnego stopnia przechodzi i znajduje się pomiędzy nami, nakazując nam ręką, oczyma i głosem iść za Nim. Nie rozumiemy, że Jego wezwanie właśnie w tej chwili miało miejsce. Sądzimy, że odbyło się ono w czasach apostolskich i nie wierzymy w nie, nie oczekujemy go dla siebie. (…) Niema tu nic cudownego lub nadzwyczajnego w tym Jego stosunku do nas. Działa On za pośrednictwem naszych przyrodzonych zdolności i okoliczności naszego życia”.
Nie oczekujemy go dla siebie? Nie spodziewamy się, że tak można, że można tak dalej, że można i w tym?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kraje V4, gdy występowały wspólnie, zawsze odnosiły sukces w UE.
Zdaniem gazety władca Kremla obawia się także zamachu stanu.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.