Aby przezwyciężyć kryzys demograficzny, Polska musi wreszcie stworzyć nowoczesną politykę rodzinną. Dzieci to nie tylko teraźniejszy koszt, ale także zysk dla przyszłych pokoleń – argumentowali uczestnicy seminarium „Nowoczesna polityka dla rodziny”, które odbyło się 19 lipca w Domu Poselskim na terenie Sejmu RP.
Podczas seminarium przedstawiono ekspertyzę Instytutu Jagiellońskiego na temat kryzysu demograficznego w Polsce i strategii jego uniknięcia w przyszłości. Omówił ją prof. Wojciech Roszkowski, były poseł do Parlamentu Europejskiego.
Zgodnie z prognozą ONZ, w Polsce wielkość populacji będzie rosła do 2020 r. – wyniesie wtedy 38,4 mln, a następnie zacznie spadać, by do 2050 r. osiągnąć 34,9 mln. Pesymistyczne prognozy wskazują, że jeśli niska stopa rozrodczości się utrzyma, do 2100 r. liczba Polaków może spaść nawet do 16,7 mln.
Jak wynika z raportu, spadek populacji przyniesie radykalne zmiany sytuacji gospodarczej, włącznie z możliwym znacznym zubożeniem polskiego społeczeństwa. Stanie się tak dlatego, że starzejąca się struktura wiekowa społeczeństwa wpłynie negatywnie na potencjał gospodarczy państwa.
W 2010 r. 63 proc. populacji Polski stanowiły osoby między 20. a 64. rokiem życia, czyli czynne zawodowo i pracujące na utrzymanie całego społeczeństwa. Według prognoz, w 2050 r. osób tych może być już tylko 49 proc. Oznacza to, że mniej niż połowa ludności będzie pracować na utrzymanie całego społeczeństwa. Zmniejszy się też populacja osób poniżej 20. roku życia, czyli potencjalnych przyszłych pracowników – podkreślał prof. Roszkowski.
Zbyt niska stopa rozrodczości, za małe tempo wzrostu populacji i mała dzietność w dłuższej perspektywie doprowadzą nie tylko do starzenia się społeczeństwa – argumentował Roszkowski. Skoro coraz mniej będzie młodej siły roboczej, nastąpi spowolnienie wzrostu gospodarczego, a innowacje i wzrost wydajności będą musiały dokonywać się szybciej niż spadek zaludnienia – dodawał były europoseł.
W raporcie zaznaczono, że zamiast tzw. becikowego, bardziej efektywne dla młodych rodziców byłyby ulgi podatkowe, które konsumenci traktują jako stały wzrost dochodu do dyspozycji. Wówczas o wiele rzadziej korzystaliby ze świadczeń socjalnych, które obciążają resztę społeczeństwa. Dodatkowo należałoby obniżyć koszty utrzymania dziecka, m.in. zmniejszyć VAT na artykuły dziecięce. Przekonanie rodziców, iż są w stanie sami zarobić na utrzymanie dziecka, jest dużo lepszym argumentem do podjęcia decyzji o jego posiadaniu niż perspektywa otrzymania jednorazowego becikowego – podkreślają autorzy raportu.
Zdaniem prof. Juliana Auleytnera, przez ponad 20 lat od transformacji ustrojowej Polska nie wypracowała swojego systemu polityki prorodzinnej, a takie istnieją praktycznie we wszystkich krajach europejskich. Podał przykład Niemiec, które zrozumiały, że „kołem zamachowym gospodarki jest dziecko”. – Dziecko jest przyszłym podatnikiem dla państwa. Trzeba więc w niego zainwestować po to, by jako wykształcony człowiek zwrócił później państwu to, co od niego dostał. Także my musimy zacząć myśleć, że dziecko to nie tylko koszt, ale także zysk – tłumaczył wykładowca Wyższej Szkoły Pedagogicznej TWP.
W imieniu PJN poseł Paweł Kowal zaproponował zawarcie ponadpartyjnego paktu społecznego na rzecz rodziny. Jego zdaniem „polityka prorodzinna jest dzisiaj najważniejszym elementem polityki państwowej” i „powinniśmy się jej dopominać szczególnie wtedy”, gdy kształtują się partyjne programy wyborcze. Mówił, że politykę na rzecz rodzin należy planować w perspektywie co najmniej 10-20 lat, a nie przez 4 lata trwania kadencji parlamentarnej.
PJN chce skonsolidować środki przeznaczone na politykę rodzinną, ale rozproszone w ok. 10 państwowych funduszach i zadaniach ukrytych w budżecie. Wyliczono, że dzięki zmniejszeniu kosztów biurokratycznych byłoby możliwe oddanie do dyspozycji każdej rodziny co najmniej 400 zł miesięcznie (4,8 tys. rocznie). Dzieci od 4. roku życia miałyby założone tzw. konto edukacyjne, z którego środki gromadzone w formie np. bonu edukacyjnego byłyby wykorzystywanie na dokształcanie lub oszczędzanie na studia. Środki te musiałyby być wykorzystane do 26. roku życia.
Według PJN potrzebne jest także: zagwarantowanie miejsca w żłobkach i przedszkolach dla każdego dziecka, dofinansowanie kwotą 500 zł przez 12 kolejnych miesięcy dla rodzin lub matek, którym urodzi się dziecko; wydłużenie od razu o 4 tygodnie, a potem o kolejne 4 tygodnie urlopu macierzyńskiego; wprowadzenie kwoty wolnej od podatku w zależności od ilości osób w rodzinie; wprowadzenie statusu osoby zatrudnionej dla opiekujących się niepełnosprawnymi.
O nowej polityce prorodzinnej rządu Viktora Orbana na Węgrzech opowiedziała Adrienne Koermendy z ambasady tego kraju w Polsce. Zaznaczyła, że zapis o ochronie rodziny został zamieszczony w nowej konstytucji węgierskiej, która wejdzie w życie w 2012 r. Zobowiązano się w niej stworzyć takie rozwiązania, które doprowadzą do harmonijnego powiązania życia rodzinnego i pracy zawodowej.
Postawiono m.in. na zapisy o wzajemnym wsparciu pokolenia młodszego, aktywnego zawodowo i osób starszych. Przyjazne zmiany przepisów dla kobiet decydujących się na macierzyństwo wprowadzono w kodeksie pracy. Przekształceniu na korzyść rodzin uległ też system podatkowy – uznano, że dziecko nie jest tu koniecznym kosztem, ale wartością, w którą należy inwestować na przyszłość. Kwoty ulg uzależniono od liczby posiadanych dzieci: im ich więcej, tym większa ulga. Przy trojgu dzieci wynosi ona równowartość od 1000 do 1500 zł. Państwo wprowadziło też na korzystnych warunkach program budowy mieszkań dla młodych małżeństw oraz skonsolidowany z tym system kredytowy oraz zapis, że mimo urlopu wychowawczego młode matki mogą dorobić określoną kwotę.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.