Polityka migracyjna stała się najważniejszym tematem kampanii przed zbliżającymi się wyborami do Bundestagu.
Kościoły katolicki i protestancki w Niemczech skrytykowały plany chadecji (CDU/ CSU) dotyczące zaostrzenia polityki migracyjnej po ataku nożownika w Aschaffenburgu, dokonanym 22 stycznia. Ostrzegły też przed współpracą partii chrześcijańskich z prawicowo-populistyczną, antyimigrancką Alternatywą dla Niemiec (AfD).
Według obecnego stanu wiedzy, zaostrzenie polityki migracyjnej, zainicjowane przez kandydata chadecji na kanclerza Friedricha Merza, "nie zapobiegłoby żadnemu z (dotychczasowych) ataków" - podkreśliły berlińskie biuro Kościoła Ewangelickiego w Niemczech (EKD) i Konferencja Episkopatu Niemiec (DBK) we wspólnym oświadczeniu, skierowanym w środę do partii chadeckich.
W ocenie kościołów zamach podczas jarmarku bożonarodzeniowego w Magdeburgu (20 grudnia 2024 r.) i atak nożownika na grupę przedszkolną w Aschaffenburgu (22 stycznia br.) zostały "popełnione przez osoby wyraźnie chore psychicznie". Te zdarzenia pokazały, przede wszystkim, "niedostatki w wymianie informacji między różnymi władzami i rażący brak odpowiedniej opieki nad chorymi psychicznie" - zaznaczono.
Zdaniem kościoła katolickiego i protestanckiego obecny ton Friedricha Merza w debacie migracyjnej "oczernia wszystkich migrantów mieszkających w Niemczech, podsyca uprzedzenia i nie przyczynia się do rozwiązania faktycznie istniejących problemów".
Wspólnoty wyraziły też obawy przed możliwą współpracą chadeków z prawicowo-populistyczną AfD w kwestiach dotyczących polityki migracyjnej. Po rozpadzie koalicji rządowej socjaldemokratów (SPD), Zielonych i liberałów (FDP) na początku listopada ubiegłego roku główne niemieckie partie zgodziły się nie przeprowadzać żadnych głosowań, w których głosy polityków AfD byłyby decydujące. "Obawiamy się, że niemiecka demokracja poniesie ogromne szkody, jeśli ta polityczna obietnica zostanie złamana" - podkreśliły kościoły.
Polityka migracyjna stała się najważniejszym tematem kampanii przed zbliżającymi się wyborami do Bundestagu, zaplanowanymi na 23 lutego. Dyskusje stały się szczególnie ożywione po ataku nożownika na grupę przedszkolną w ubiegłym tygodniu w Aschaffenburgu (Bawaria). Zginęli w nim dwuletni chłopiec i 41-letni mężczyzna. Sprawcą okazał się 28-letni mężczyzna pochodzący z Afganistanu. Enamullah O. przyjechał do Niemiec w listopadzie 2022 r. i ubiegał się o azyl. Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców odrzucił w czerwcu 2024 r. jego wniosek i nakazał deportację, do czego ostatecznie nie doszło. Według doniesień mediów powodem było przeciążenie Urzędu, przez co nie dotrzymano terminu wydalenia Afgańczyka do Bułgarii, skąd przybył do Niemiec.
Chadecja w swoim projekcie ustawy domaga się zaostrzenia polityki migracyjnej. Nowe przepisy zakładałyby m.in. powstrzymywanie wjazdów uchodźców na niemieckich granicach, wprowadzenie stałych kontroli granicznych i zatrzymywanie osób zobowiązanych do opuszczenia kraju. Bundestag będzie głosować nad projektem w środę, zostanie też przeprowadzona debata parlamentarna. Media obawiają się, że dojdzie do przełomowego momentu - przegłosowania projektu chadecji głosami skrajnej prawicy (AfD). Do tej pory główne partie próbowały izolować AfD na niemieckiej scenie politycznej.
Od redakcji Wiara.pl
Nie kwestionując opinii na temat niemieckiej polityki migracyjnej trzeba zauważyć, że otaczanie jakieś partii "kordonem sanitarnym", tak by nie miała wpływu na życie polityczne to działania przerażająco krótkowzroczne. Nie chodzi tylko o to, że z czasem może to doprowadzić - jak doprowadziło już nie jeden raz - do tego, że takie partie zdobywają coraz więcej zwolenników. Przede wszystkim jest odbieraniem części społeczeństwa prawa do decydowania o życiu publicznym. Jest wykluczaniem, z którym podobno niemieccy politycy i niemieckie Kościoły tak zdecydowanie chcą walczyć. Walka z wykluczaniem przez wykluczanie tych, którzy stoją na przeszkodzie do realizacji najszczytniejszych nawet idei to prosta droga do zamordyzmu.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.