Sprzeczne informacje o liczbie zabitych.
22.03. Addis Abeba (PAP/Reuters, Media) - Etiopska armia poinformowała w sobotę, że w ciągu dwóch dni w starciach, do których doszło w regionie Amhara, na północy kraju, zginęło ponad 300 bojowników ugrupowania Fano. Agencja Reutera oceniła te wydarzenia jako kolejny przejaw wzrostu napięcia w pobliżu granicy z Erytreą.
Władze w Addis Abebie powiadomiły, że w ciągu dwóch dni zginęło 317 bojowników Fano, a 125 zostało rannych. Według danych strony przeciwnej, które przytoczył Reuters, nie zginęło więcej niż 30 członków paramilitarnej organizacji. Agencja poinformowała również, że - w ocenie Fano - w ostatnich starciach miało zginąć ponad 600 żołnierzy wojsk rządowych. Reuters podkreślił, że nie był w stanie zweryfikować tych danych; zaznaczył natomiast, że informacje te świadczą o dalszym wzroście napięcia na pograniczu Etiopii i Erytrei.
Etiopska armia walczy z luźno powiązanymi ze sobą bojówkami Fano od lipca 2023 r. Nieco ponad pół roku wcześniej, w listopadzie 2022 r., zakończyła się trwająca dwa lata wojna w regionie Tigraj, leżącym przy granicy z Erytreą. Formalnie należy on do Etiopii, ale faktycznie kontrolę nad nim sprawuje Tigrajski Ludowy Front Wyzwolenia (TPLF), który chce zarządzać prowincją bogatą w surowce mineralne.
Podczas wojny w Tigraju bojówki Fano były sojusznikiem armii Etiopii, wspieranej też przez wojska Erytrei. Później drogi władz w Addis Abebie i Fano, którzy - jak deklarują - mają na celu ochronę interesów ludności amharskiej, rozeszły się. Przedstawiciele ugrupowania podkreślają, że czują się m.in. zdradzeni warunkami porozumienia pokojowego, kończącego wojnę w Tigraju. Dodatkowo, w ubiegłym roku TPLF podzielił się na frakcje, które obecnie rywalizują o administrowanie regionem.
Tigraj to prowincja, gdzie zdecydowanie dominują Tigrajczycy. Choć są oni ludem spokrewnionym z Amharami, posługują się własnym językiem i podkreślają swoją odrębność kulturową.
Równolegle z napięciami wewnątrz Etiopii, między władzami kraju a TPLF z jednej strony oraz między Addis Abebą i Fano z drugiej, w ostatnim czasie znacznie pogorszyły się relacje etiopskich władz z sąsiednią Erytreą. W ubiegłym tygodniu były szef sztabu sił zbrojnych Etiopii, gen. Tsadkan Gebretensae, powiedział w komentarzu dla magazynu "The Africa Report", że napięcie między oboma krajami jest tak duże, że "w każdej chwili może wybuchnąć wojna".
Co najmniej 19 osób, w tym dzieci, zginęło w nocnych atakach Izraela.
Jego zdaniem potrzeba na to od 20 dni do około miesiąca; "zależnie od sytuacji".
– poinformowano podczas konferencji prasowej w Klinice Gemelli.