- Zarzuty zatajenia dochodów w szczególnie dużej wysokości oficjalnie przedstawiły w piątek białoruskie służby Alesiowi Bialackiemu, szefowi Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna". Jego współpracownicy uznali zarzuty za "kontynuację represji politycznych".
Zatrzymany w zeszłym tygodniu Bialacki pozostaje w areszcie. Zarzuty, które mu przedstawiono, grożą karą od trzech do siedmiu lat więzienia.
"Oceniamy to jako kontynuację represji politycznych, sprawa wobec lidera +Wiasny+ jest motywowana politycznie" - powiedział działacz organizacji Uładzimir Łabkowicz, cytowany przez Radio Swaboda.
Bialacki został zatrzymany przez funkcjonariuszy Białoruskiego Departamentu Dochodzeń Finansowych Komitetu Kontroli Państwowej, nazywanego przez media milicją finansową. Służby białoruskie uzyskały dane o jego koncie bankowym na Litwie z Ministerstwa Sprawiedliwości w Wilnie. Według działaczy "Wiasny" na to konto przekazywane były środki fundacji zagranicznych na działalność organizacji, w tym na pomoc osobom prześladowanym na Białorusi z powodów politycznych.
W oficjalnych zarzutach wobec Bialackiego nie ma mowy o konkretnych sumach. Wcześniej podawano, że służby zarzucają mu zatajenie ponad 1 mld rubli (ponad 550 tys. złotych) dochodu. W czwartek okazało się, że informacje o Bialackim prócz Litwy przekazała Białorusi również polska prokuratura w ramach mechanizmu pomocy prawnej.
Białoruska opozycja i obrońcy praw człowieka ocenili sprawę Bialackiego jako uderzenie we wszystkie opozycyjne środowiska na Białorusi. Niezarejestrowana oficjalnie "Wiasna" jest jedną z najbardziej znanych białoruskich organizacji pozarządowych; Bialacki jest jednocześnie wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka (FIDH).
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.