Katolickie organizacje charytatywne przeszły do drugiej fazy pomocy ofiarom huraganu Irene, który w weekend przeszedł nad Wschodnim Wybrzeżem USA. Amerykańskie diecezje zdecydowały, że w wielu przypadkach konieczna jest już teraz długofalowa pomoc dla poszkodowanych. Pierwsze szacunki mówią o co najmniej 18 tys. uszkodzonych domów i drobnych przedsiębiorstw.
Huragan okazał się słabszy, niż oczekiwano, dlatego straty w wielu wypadkach nie są dramatyczne. W budynkach kościelnych pozrywane są dachy. Dotyczy to zwłaszcza świątyń i szkół. Parafie wydają poszkodowanym bony żywnościowe. Natomiast diecezje uruchomiły także konta solidarności dla mieszkańców innych stanów, by mogli przyłączyć się do pomocy powodzianom. Aktualnie poważne utrudnienia przeżywają domostwa odcięte od świata. Katoliccy ratownicy analizują, gdzie konieczne jest natychmiastowe wsparcie. Setki dróg jest nieprzejezdnych, a tysiące domów nie ma elektryczności. W zasięgu tropikalnego huraganu Irene znalazły się obszary oddalone ok. 200 km od linii brzegowej Atlantyku.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.