Premier Wielkiej Brytanii David Cameron przystąpił do konsultacji z 15 przywódcami Commonwealthu (Wspólnoty Narodów) w sprawie zmiany uświęconych tradycją zasad dziedziczenia tronu, będących u podstaw brytyjskiej monarchii konstytucyjnej.
Najważniejsze innowacje polegałyby na dopuszczeniu potomków monarchy do dziedziczenia tronu bez względu na płeć i zniesienie zakazu ślubów monarchy i następcy tronu z katolikiem lub katoliczką. Sam monarcha jako tytularny zwierzchnik Kościoła anglikańskiego (Kościoła państwowego) nadal musiałby być anglikaninem.
Obecnie pierwszeństwo do zasiadania na tronie na mocy prawa z 1701 roku mają męscy potomkowie monarchy nawet, jeśli mają starszą siostrę. Taka sytuacja występuje w rodzinie Elżbiety II.
Dziedzicem tronu jest jej pierworodny syn - 62-letni książę Walii Karol. Dalsze miejsca zajmują jego synowie William i Harry oraz brat Andrew, następnie jego córki, a w dalszej kolejności najmłodszy brat Edward i jego dzieci.
60-letnia siostra następcy tronu, księżniczka Anna, mimo, że data urodzenia kwalifikowałaby ją na pozycję czwartą za Karolem i jego synami, w dostępie do tronu jest dopiero dziesiąta. Jeśli z małżeństwa Williama z Kate Middleton urodzą się dzieci, to spadnie jeszcze niżej.
Kobiety dziedziczą tron tylko wówczas, gdy w rodzinie królewskiej nie ma męskiego potomka. Tak było w rodzinie Jerzego VI, który miał dwie córki. Starsza z nich Elżbieta zasiadła na tronie w 1952 roku. Ona też jest "z urzędu" głową Commonwealthu oraz głową jego państw członkowskich.
Po to, by brytyjski parlament mógł wprowadzić zmiany w konstytucji, wszyscy członkowie tej organizacji muszą się na nie zgodzić. Samo wprowadzenie zmian wymaga nowelizacji kilku ustaw rangi konstytucyjnej i uciążliwego procesu ratyfikacji.
Skomplikowana materia prawna i presja bieżących spraw powodowały, że wcześniejszych przymiarek do zmiany prawa o sukcesji do tronu nie udało się przeprowadzić. Inicjatywy podejmowali indywidualni posłowie, ale z braku poparcia rządu były bez szans. Teraz jednak sam rząd jest ich inicjatorem.
Przed wyznaczonym na koniec października szczytem Commonwealthu w australijskim Perth premier Cameron napisał do jego przywódców list w tej sprawie. Zaznaczył w nim, że W. Brytania uznaje równość płci we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Uprzywilejowanie mężczyzn w dostępie do najważniejszej (choć pozbawionej realnej władzy - PAP) funkcji w państwie nazwał "anomalią".
Tego samego słowa użył dla określenia zakazu ślubów z katolikami w rodzinie królewskiej pod groźbą utraty prawa do tronu.
Nowe rozwiązania dotyczące sukcesji miałyby zastosowanie wobec dzieci wnuka Elżbiety II, księcia Cambridge - Williama, nawet, gdyby miały przyjść na świat zanim prawo wejdzie w życie. Jeśli więc z ich związku jako pierwsza narodziłaby się córka, to automatycznie stałaby się trzecią w sukcesji do tronu nawet, jeśli później miałaby mieć młodszego brata.
Trzecia zmiana ograniczałaby obowiązujące od 1772 roku prawo o ślubach królewskich przyznające panującemu monarsze uprawnienia do wyrażania zgody na to, z kim żenią się lub wychodzą za mąż potomkowie Jerzego II. Rząd proponuje zmniejszenie zakresu osób, wobec których monarcha zachowałby tę prerogatywę do pierwszych sześciu w sukcesji do tronu.
Rozpoczęte przez premiera Camerona konsultacje dotyczą tzw. realms, państw, na czele których stoi głowa Commonwealthu. Obok W. Brytanii należą do nich: Australia, Kanada, Nowa Zelandia, Jamajka, Antigua i Barbuda, Bahamy, Barbados, Grenada, Belize, Saint Kitts i Nevis, Saint Lucia, Wyspy Salomona, Tuvalu, Saint Vincent i Grenadyny oraz Papua Nowa Gwinea.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.