Prezydent Dmitrij Miedwiediew oświadczył w sobotę, że przyszła konstrukcja władzy w Rosji, którą zaproponował razem z premierem Władimirem Putinem, nie oznacza powrotu do przeszłości, lecz jest sposobem na rozwiązanie zadań, które przed sobą postawili.
Prezydent zapewnił też, że nowy rząd, który zostanie sformowany po wyborach w wypadku zwycięstwa partii Jedna Rosja, "będzie się składać z absolutnie nowych ludzi".
Miedwiediew złożył te deklaracje podczas spotkania ze swoimi stronnikami w Moskwie. Wzięło w nim udział około 180 polityków, naukowców, publicystów, twórców kultury i blogerów. Wielu z nich związanych jest z Jedną Rosją, którą prezydent poprowadzi do grudniowych wyborów do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu.
Pod koniec września Miedwiediew zaproponował, aby to Putin kandydował w wyborach prezydenckich w marcu 2012 roku. Ten z kolei wystąpił z inicjatywą, by po przyszłorocznych wyborach Miedwiediew stanął na czele nowego rządu. Premier ofertę Miedwiediewa przyjął, a prezydent zaakceptował propozycję Putina.
O planach tych Miedwiediew i Putin poinformowali podczas zjazdu Jednej Rosji. Obaj nie ukrywali, że na taką roszadę umówili się już wtedy, gdy Putin po dwóch kadencjach prezydenckich w 2008 roku opuszczał Kreml, gdyż konstytucja nie pozwalała mu o ubieganie się o trzecią kadencję z rzędu. Na swojego następcę wskazał wówczas Miedwiediewa.
Putin, który przewodzi Jednej Rosji, na jej kongresie zaproponował też, by listę federalną partii w wyborach parlamentarnych w grudniu tego roku otwierał Miedwiediew.
Wiele mediów i analityków w Rosji określiło decyzję Putina o starcie w wyborach prezydenckich w 2012 roku, po dwóch kadencjach na Kremlu w latach 2000-2008, do "breżniewizacji" rosyjskiego systemu politycznego. Leonid Breżniew kierował ZSRR od 1964 roku do swej śmierci w roku 1982.
"Rozwój będzie kontynuowany. Tak czy owak do struktur władzy będą przychodzić nowi ludzie. Ta konstrukcja - bez względu na to, co jest pisane na ten temat - nie oznacza powrotu do przeszłości, lecz jest sposobem na rozwiązanie zadań, które przed sobą postawiliśmy" - przekonywał w sobotę prezydent Miedwiediew.
"Jesteśmy praktycznymi politykami, a nie marzycielami. Punktem wyjścia powinno być jak najprostsze osiągnięcie postawionych celów. Każdy polityk i działacz społeczny musi się liczyć z istniejącym układem sił. Wychodząc z tego założenia jako sojusznicy polityczni podjęliśmy znane już decyzje" - dodał.
Miedwiediew oznajmił również, że nie ma prawa zawieść zaufania milionów ludzi, którzy go poparli i związali z nim nadzieje na przyszłość. "Tych ludzi, którzy rzeczywiście uwierzyli w konieczność modernizacji gospodarki, państwa i społeczeństwa" - podkreślił.
Prezydent zaznaczył, że właśnie dlatego podjął decyzję o pozostaniu w polityce i zajęciu się konkretnymi problemami. Jako kluczowe wymienił modernizację gospodarki, walkę o godne życie dla obywateli i walkę z korupcją.
Miedwiediew oświadczył także, iż on i Putin nie są konkurentami, lecz bliskimi przyjaciółmi. "Być może mało kto w to wierzy, ale my naprawdę nie jesteśmy konkurentami, lecz bliskimi przyjaciółmi, od 20 lat. Bez tego żadnej mojej kariery politycznej w Moskwie by nie było" - wyznał, tłumacząc dlaczego zrezygnował na rzecz Putina z ponownego kandydowania na prezydenta.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.