Narodowa Rada Libijska (NRL) jest zdeterminowana, by postawić przed sądem człowieka, który zabił schwytanego dyktatora Muammara Kadafiego - oświadczył w czwartek w Bengazi rzecznik NRL Hafiz Ghoga. Zapewnił, że wszczęto już w tej sprawie śledztwo.
"Jeśli chodzi o Kadafiego, nie czekamy, aż ktoś nam to powie. Już wszczęliśmy śledztwo" - oświadczył Ghoga, pytany o niejasne okoliczności śmierci dyktatora i międzynarodowe apele o ich wyjaśnienie. "Doszło do pewnych nadużyć ze strony ludzi, którzy błędnie nazywali siebie rewolucjonistami. Jestem pewien, że był to czyn indywidualny, a nie czyn rewolucjonistów czy armii narodowej" - oświadczył.
Rzecznik NRL w Londynie Guma Gamaty podkreślił w wywiadzie dla telewizji Al-Arabija, że najpierw trzeba wyjaśnić, czy Kadafi został zastrzelony z bliskiej odległości po pojmaniu, czy też zginął podczas starcia, jakie wywiązało się między powstańcami a zwolennikami dyktatora.
69-letni Kadafi został schwytany w czwartek w okolicy Syrty i chwilę później zginął od strzału w głowę. Nie jest do końca jasne, czy zginął podczas wymiany ognia, czy też został zastrzelony przez powstańców, którzy go pojmali. NRL zobowiązała się do wyjaśnienia okoliczności jego śmierci.
O natychmiastowe wszczęcie dochodzenia w tej sprawie apelowały do tymczasowych władz libijskich m.in. USA, Wielka Brytania, ONZ, organizacje praw człowieka Amnesty International i Human Rights Watch.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.