Miłosierdzie i lustracja?

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 25.05.2005 11:11

Antykościelne aluzje przemyca w komentarzu do programu "Warto rozmwiać" Ewa Milewicz na łamach Gazety Wyborczej. [**Porozmawiaj o tym na FORUM :.**][1] [1]: http://forum.wiara.pl

Publikujemy cały tekst, chociaż wspomniane aluzje zawarte zostały w jego koncowej części: Normalnie to program przekonujący, że w Polsce denniej być nie może. Czego nie skopią dyskutanci, nie pogrąży prowadzący Jan Pospieszalski, temu dokopie ktoś z publiczności. Normalnie jest to program, który powinien się nazywać "Szkoda gadać" zamiast "Warto rozmawiać". W poniedziałek temat był wrzący - jak się spisał Lech Wałęsa w spotkaniu telewizyjnym z Wojciechem Jaruzelskim, lustracja osób publicznych. Wałęsa zdaniem dyskutantów: dziennikarzy Piotra Zaremby ("Newsweek") i Pawła Wrońskiego ("Gazeta"), senatora Zbigniewa Romaszewskiego, prawnika prof. Andrzeja Rzeplińskiego, Krzysztofa Wyszkowskiego - wieloletniego "kata" Wałęsy, historyków z IPN Jana Żaryna i Antoniego Dudka, ojca Macieja Zięby żądał świadectwa moralności od generała Jaruzelskiego. Prosił generała, aby ten poświadczył, że on, Lech Wałęsa, nigdy nie był po stronie PRL-owskiej władzy. To wszystkimi wstrząsnęło. Ale wstrząsnęło różnie. Wroński uważał, że Wałęsa, legenda "S", nie musi się tłumaczyć i o nic prosić Jaruzelskiego. Dudek zauważał, że przecież świadectwo Jaruzelskiego nie przekona przeciwników Wałęsy. I rzeczywiście - jak tylko Wyszkowski zabierał głos, to piętnował Wałęsę za "uwikłania". To fantastyczne słowo, ułatwiające lżenie Wałęsy. W języku polskim nie można być bowiem "uwikłanym" w coś dobrego. Więc Wałęsa był u Wyszkowskiego uwikłany w różne paskudztwa - nawet w poparcie dla stanu wojennego. Jeśli Wałęsa, siedząc w areszcie w Arłamowie, wspierał stan wojenny, to można też dowodzić, że wspierali go demonstranci pałowani na ulicach. Czy nie zostali tymi pałami "uwikłani" w politykę Jaruzelskiego? Normalnie w programie "Warto rozmawiać" któryś z dyskutantów dołożyłby jeszcze koksu do pieca. Ale w poniedziałek było inaczej. Zaraz na wstępie Zaremba powiedział Wyszkowskiemu, żeby był ostrożniejszy. Potem Dudek krzyknął: "Stanowczo protestuję!", gdy Wyszkowski wspomniał o uwikłaniach w stan wojenny. Obaj historycy IPN-owscy w tym programie odgrywali rolę sikawkowych - polewali zimną wodą i tonowali, choć polewać trzeba było głównie Wyszkowskiego, i to tylko w części programu poświęconej Wałęsie. Gdy w studiu pojawił się temat lustracji księży, klimat zelżał. Ojciec Zięba, który wprawdzie dostrzegał u Wałęsy "porywy geniuszu" i "wielkie zasługi", ale wypominał mu egotyzm i wytykał "żałosny sposób" obrony przed oskarżeniami, przy księżach złagodniał. Kościół się prawdy nie boi, ale będzie ją ujawniał "z miłosierdziem". Na polską dyskusję o lustracji zbawienny wpływ miał przypadek ojca Konrada Hejmy. To jemu zawdzięczamy, że można zastanawiać się nad powodami, dla których ludzie donosili. To jemu zawdzięczamy, że podejrzenia wobec jednego człowieka nie powodują oskarżeń całego środowiska. Gdyby Konrad Hejmo był osobą świecką, każda próba pochylenia się nad jego przeszłością spotkałaby się z kpinami i zarzutami zbytniej wyrozumiałości. Publicznie by się mówiło, że tego człowieka trzeba usunąć z życia publicznego. Posądzano by jego otoczenie o Bóg wie co. Gdyby padło słowo "miłosierdzie", zaraz by ktoś powiedział, że powinno je poprzedzić wyznanie win i pokuta. Ale ponieważ ojciec Hejmo jest zakonnikiem, czytamy w prasie, że już wrócił do swoich niektórych rzymskich obowiązków. Ojciec Hejmo wlał w nasze życie lustracyjne cudowne umiarkowanie. Porozmawiaj o tym na FORUM :.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona