Spacerowe jednodniohy

Byle nie po „kostkowanych patelniach”. A tych, niestety, przybywa.

Spacerowe jednodniohy

No i ruszyliśmy z Żoną na wspominane przed tygodniem jednodniohy. Krótkie, jednodniowe wypady do pobliskich miast i miasteczek.

Znajome Ukrainki nadziwić się nie mogą, że jak to? Że tu u nos, na Śląsku, gorod na gorodzie. U nich, między jednym miastem, a drugim, kilometrami ciągną się pola, lasy, stepy. A tu, w Silesii, ledwo wsiądziesz do tramwaju w Bytomiu, a już słyszysz, że to Chorzów. Zaczynasz się więc rozglądać, jak to też ten Chorzów wygląda, ale chwila-moment i już Katowice. A potem co? Do wyboru, do koloru. Sosnowiec, Mysłowice, Tychy, Siemianowice… A wszędzie coś ciekawego zobaczyć można. Pozwiedzać. Albo, po prostu, poszwendać się, niczym Ringo Star w „A Hard Day’s Night”.

Więc i my się szwendamy. Ostatnio głównie w celach botanicznych. Wystarczyły dwa krótkie spacery miejskie z fachowcami i teraz już, na własną rękę, rozglądamy się, fotografujemy, rozpoznajemy - głównie dzięki mobilnym aplikacjom - rozmaite gatunki. A co ładniejsze to ciach: do notesu, potem do zielnika i już coś mamy. I już coś wiemy. I co ciekawe, ciachamy przede wszystkim chwasty. Kurzyślad polny, bodziszek cuchnący, przymioto kanadyjskie, żmijowiec zwyczajny, parzydło leśne…

Ludzie sadzą po ogródkach różne szpanersko-modne rośliny. Skwery miejskie też podobne do siebie jak dwie krople wody. Tymczasem sporo z nich to tzw. żywy plastik, jak to określiła np. tuje, botaniczka, prowadząca jeden z naszych spacerów. Czarny bez używi dwieście różnych gatunków (owadów, ptaków). Tuja – tylko dwa. A jednak to ta ostatnia króluje teraz wszędzie. Podobnie jak betonoza i kostkoza.

Niby schludnie, estetycznie, ale przejdź się człowieku po takim bulwarze, czy rynku w pełnym słońcu i zaraz wiejesz do cienia. Tylko że jego zwykle nie ma. Bo drzew nie ma. Bytom, Katowice, Pszczyna, Będzin… - gorzij wōm?

Czytałem ostatnio, że Częstochowa zapowiada odbetonowanie jakiejś części miasta. Daj Boże, żeby i inne miejscowości szły w tym kierunku, choć Cieszyn chyba znów chce sprezentować mieszkańcom i turystom „kostkowaną patelnię”. 

Cóż… Bruk-Bet i jego kibice pewnie się cieszą, bo jak tak dalej pójdzie, znów będą mieli drużynę w piłkarskiej ekstraklasie. A może i w Lidze Mistrzów? Kostka to jest potęga! Kostka najlepsza jest! Kostkę trzeba szanować… itd.

Ale może na koniec jednak coś innego do zanucenia? No to może dziś Liam Gallagher i „More Power”? Jakoś tak ostatnio chodzi za mną ten kawałek...