Człowiek czy zysk?

Komentarzy: 4

Andrzej Macura Andrzej Macura

publikacja 21.11.2011 17:48

Odpowiedź na zadane w tytule pytanie jest niby oczywista. Niestety, w praktyce bywa zupełnie inaczej.

Stare robotnicze osiedla często straszą dziś staroświecką infrastrukturą i ogólnym zaniedbaniem. Bywa, ze stają się miejscem, do którego wysiedla się tych, którzy nie płaca czynszu. Za blisko fabryk, za blisko kominów, za blisko zgiełku. Jednak w czasach gdy powstawały, a ludzie do pracy chodzili na piechotę, były sposobem na zapewnienie robotnikowi godziwych warunków życia i – co dla dawnych kapitalistów też bywało ważne – związanie go z zakładem pracy. Bo pracownik zadowolony ze stworzonych mu warunków, to lepszy pracownik – kalkulowali pracodawcy.

Dziś większość pracowników do pracy dojeżdża, a stanie w korkach i szukanie miejsca na parkingu musi zaliczyć do swojego czasu wolnego. Wprawdzie w porównaniu z robotnikami z początku XX wieku ludzie mają się dziś dużo lepiej, ale wynika to raczej z innych rozwiązań prawnych obowiązujących w państwach i ogólnie, wyższego poziomu życia. Troska o pracowników to często ostatni element brany przez pracodawców pod uwagę. "Właściciel ma prawo" - słuchać nieraz jak mantrę, także z ust katolików, choć owo "prawo" ma się nijak zarówno do kodeksu pracy jak i przykazania miłości bliźniego. Tak jakby w dobie wolnego rynku "święte prawo własności" wraz z pędem do pomnażania zysków stanęło ponad ciągle przypominaną w teologii moralnej zasadą powszechnego przeznaczenia dóbr.

Przecież – jak to przypomniał ostatnio zajmujący się od 20 lat badaniami nad etyka biznesu ks. prof. Domènec Melé podczas IV Międzynarodowego Kongresu „Katolicy i ekonomia: szanse i zagrożenia” w Toruniu – celem przedsiębiorstwa nie może być jedynie wypracowanie jak największego bogactwa dla właścicieli. Liczyć się powinno także tworzenie wartości dla wszystkich związanych z przedsiębiorstwem grup: dla zatrudnionych, dla akcjonariuszy, klientów, konsumentów, dostawców i całej lokalnej społeczności.

W dobie kryzysu i wyraźnej niechęci, z jaką najbogatsi reagują na próby ograniczenia ich zarobków – vide niewiele dające protesty „oburzonych” w USA i innych krajach świata – warto zapytać, co jeszcze musi się stać, by zamiast „na twoje miejsce czeka pięciu innych” właśnie takie podejście stało się standardem? 

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..