Żartuję? Pomagam?

Brak komentarzy: 0

Joanna Kociszewska Joanna Kociszewska

publikacja 12.11.2012 12:12

Dziś w subiektywnym przeglądzie prasy o "żartach" i "pomocy".

Żart zamienia się w dramat – tak podsumowuje relację o nękaniu w sieci „Rzeczpospolita”. Ofiarą bezpośrednich ataków w sieci padło 29 proc. osób w wieku do 20 lat oraz aż 36 proc. dwunasto-szesnastolatków. Zaatakowany został także co dziesiąty dorosły internauta. Z relacji „Rzeczpospolitej” wynika, że często to efekt konkurencji.

Młodzieży może zabraknąć wyobraźni co do konsekwencji zamieszczania filmików niszczących dobre imię koleżanek czy kolegów. Mają – niestety – mnóstwo negatywnych wzorców. Dorośli robią zapewne robią to świadomie.

Nigdy nie dość powtarzania, że zabić człowieka można także słowem. To jednak nie wystarczy. Trzeba jeszcze od najmłodszych lat uczyć ochrony własnej intymności. W Internecie nic nie ginie. Problemy piętnastolatka mogą skutecznie ośmieszyć studenta czy zniechęcić pracodawcę. Pomyśl, zanim napiszesz – chciałoby się powiedzieć

Również w „Rzeczpospolitej” o ludziach, którzy znaleźli się w pętli zadłużenia. Idą do parabanków, gdyż banki nie chciały udzielić im dalszych kredytów. Nikt nie zadaje pytania: czy to jest naprawdę pomoc? Jaka jest perspektywa, że człowiek zyska cokolwiek poza czasem?

Powstaje również drugie pytanie: jak pomagać. Z jednej strony pomoc jest niezbędna. Samemu niezmiernie trudno się wydostać. Z drugiej strony powstaje niebagatelne pytanie o odpowiedzialność samego dłużnika. W końcu on sam wiedział, co podpisuje. A przynajmniej wiedzieć powinien. Z trzeciej – by nie było za prosto – trzeba się zastanowić czy i jakie miał inne wyjście.

Pomoc człowiekowi jest koniecznością. Ważne jednak, by była mądra. I nie zdejmowała z niego odpowiedzialności za jego własne życie i długi. Nie jest pomocą odwlekanie egzekucji o rok czy dwa.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..