Ola Femiak jest psychologiem. Ma trzy córeczki: na kolanach najmłodsza Marysia, w środku Łucja i Laura. – Mamy siostrzyczkę, aniołka w niebie – mówią dziewczynki. – Ma na imię Róża
Ola Femiak jest psychologiem. Ma trzy córeczki: na kolanach najmłodsza Marysia, w środku Łucja i Laura. – Mamy siostrzyczkę, aniołka w niebie – mówią dziewczynki. – Ma na imię Róża
roman koszowski

Róża

Komentarzy: 28

Joanna Bątkiewicz-Brożek

GN 03/2013

publikacja 17.01.2013 00:15

Trzymała zwisające nóżki dziecka. Małe, śliskie. Główka córeczki tkwiła w środku. Dziecko nie żyło drugi dzień. – Klęczałam tak przez godzinę na podłodze. Nikt mi nie pomógł. To największa samotność, jaką przeżyłam – opowiada Ola. Po pogrzebie Różyczki przeczytała: „Bóg Cię… no wiesz…”. I zakochała się.

Do naszej redakcji, właściwie do ks. Tomasza Jaklewicza, przyszedł list. „Przesyłam list i dziękuję za rekolekcje. Ola”. W załączniku historia. Byliśmy wstrząśnięci. Poprosiliśmy o zgodę na przedruk. Chciałam też spotkać się z panią Olą. Teraz to ja dziękuję jej za rekolekcje. Młoda, śliczna mama urodziła martwe dziecko. To było poronienie, bo w 16. tygodniu. Takich historii są tysiące. Ale ta, miejscami drastyczna, to nie tylko świadectwo cierpienia fizycznego, opowieść o samotności i zdehumanizowanej szpitalnej rzeczywistości. To dowód na to, że Pan Bóg patrzy czule na człowieka.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..