Mieli nie wracać do sprawy

KAI

publikacja 17.06.2003 07:10

Reakcja na wysuwane przez lewicę postulaty zmiany ustawy chroniącej życie to ostatnia szansa na obronę wiarygodności dla premiera Leszka Millera, który obiecał, że "nie będzie wracał do tej sprawy" - ocenia Paweł Wosicki, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia.

Premier Miller ma ostatnią szansę na obronę wiarygodności, którą stracił w wielu punktach - ocenia Wosicki. - Głosy domagające się zmiany ustawy chroniącej życie nie są chyba dla nikogo zaskoczeniem: ten postulat zawierał program wyborczy SLD i podobne zapowiedzi, choć skrzętnie uciszane przez "górę", pojawiały się jeszcze przed referendum - przypomniał prezes PFROŻ. Premiera, który powiedział, że nie będzie wracał do tej sprawy, czeka więc egzamin: czy ugnie się pod żądaniami feministek, czy dotrzyma słowa? - Trzeba dać mu szansę - powiedział Wosicki. Gdyby mimo wszystko SLD zdecydował się na zmianę ustawy, napotka dwa poważne problemy. Po pierwsze - wcale nie wiadomo czy znalazłoby większość w parlamencie, a po drugie - jest werdykt Trybunału Konstytucyjnego, który nakazuje chronić życie na każdym jego etapie. - Na pewno nęcącym pomysłem jest ogłoszenie referendum - ocenia Wosicki. - Stanowisko Federacji w sprawie refeendum, podobnie jak wielu organizacji, w tym np. Kościoła katolickiego jest jasne: rozstrzyganie sprawy w ten sposób jest niedopuszczalne - podkreślił prezes PFROŻ. Wosicki powiedział, że dzisiaj problemem obrony życia nie jest już dyskusja o tym, kiedy zaczyna się życie człowieka. Dzięki rozwojowi techniki świadomość społeczna jest w tej dziedzinie zupełnie inna niż np. w 1993 r., kiedy wchodziła w życie ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. - Ultrasonograf ratuje życie wielu dzieciom na świecie, bo kobiety, które zobaczą swoje maleństwa, nie potrafią podjąć decyzji o ich zabiciu - powiedział Wosicki. W obecnych dyskusjach punkt ciężkości przeniósł się na kwestię, czy każdy człowiek ma prawo do życia. Dotyczy to dzieci przed urodzeniem i nieuleczalnie chorych. - Nastąpiła niebezpieczna relatywizacja wartości życia. 20 lat temu pokazanie filmu "Niemy krzyk" zamykało dyskusję. Kiedy widzowie przekonali się, że dziecko przed urodzeniem jest człowiekiem, nie pytali, czy ma prawo do istnienia - stwierdził. Dzisiaj w dyskusji publicznej pojawiają się pytania, czy wartość ludzkiego życia nie jest mniej ważna od innych wartości, np. prawa do wolności osobistej albo do dobrobytu. W przewrotny sposób z prawa do miłości wyprowadza się - jak powiedział Wosicki - "prawo do nieurodzenia": lepiej dla dziecka, żeby nie przyszło na świat, bo nie będzie szczęśliwe. - Musimy się przygotować na pracę edukacyjną w tej dziedzinie, bo taka argumentacja jest fałszywa - podkreślił. Zdaniem Wosickiego, w publicznej debacie trzeba dzisiaj kłaść nacisk na związek praw kobiety z prawami dziecka. - Jeśli ustawodawstwo zezwala na aborcję, to z doświadczenia wiadomo, że pracodawcy albo nieodpowiedzialni ojcowie zachęcają kobiety do takiego kroku. A kiedy wybierze życie, mówi się jej: To twój problem - podał przykład Wosicki. Tymczasem macierzyństwo jest - podkreślił - fundamentalnym prawem kobiety i służy jej zdrowiu psychicznemu i fizycznemu.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona