Misjonarz oskarżony przez huntę

Brak komentarzy: 0

SuperNowości/a.

publikacja 15.08.2007 15:36

Życiorys przemyślanina, ojca Bogusława Żero, mógłby posłużyć za kanwę powieści wojenno - przygodowej. Ten młody kapłan pracował w Ugandzie na terenach ogarniętych konfliktami plemiennymi. Jego przeżycia opisały SuperNowości.

W jego obecności terroryści z ugrupowania Armii Oporu Pana śmiertelnie ranili jednego z parafian. - Jakby tego było mało, rządząca Ugandą hunta wojskowa oskarżyła mnie o sprzyjanie rebeliantom - wspomina o. Bogusław. Myśl o poświęceniu Bogu własnego życia towarzyszyła mu od najmłodszych lat. - W czasie rekolekcji dla maturzystów, które odbyłem u sióstr niepokalanek w Jarosławiu, spotkałem misjonarza z Ugandy, który opowiadał o swojej pracy na afrykańskiej ziemi - wspomina o. Bogusław - Po powrocie do domu nie miałem już żadnych wątpliwości, kim chcę zostać. W tajemnicy przed rodzicami i kolegami złożył podanie o przyjęcie do Zgromadzenia Ojców Białych w Lublinie. - Wszystkich zapewniałem, że będę studiował na KUL-u. Rodzice poznali prawdę dopiero na kilka dni przed moim wyjazdem do Lublina - opowiada duchowny. Pod koniec nowicjatu, który odbył w Zambii, otrzymał skierowanie do pracy w Ugandzie. - Trafiłem do położonego w zachodniej części kraju miasta Kasese - opowiada misjonarz. - Nasza misja usytuowana była na zboczu gór Ruwenzori, skąd mogłem podziwiać uroki jeziora Jerzego. Tam też przeżyłem jedno z najwspanialszych wydarzeń, jakim niewątpliwie było spotkanie z Janem Pawłem II. Cała Uganda do wizyty papieża przygotowywała się niezwykle starannie. W Kasese stanął wielki ołtarz, w budowie którego pomagał o. Bogusław. Ojca Świętego powitano na ''afrykańską nutę'', czyli przy akompaniamencie tysięcy bębenków, piszczałek oraz charakterystycznych okrzyków wydawanych przez kobiety. - Obecni na lotnisku księża pozdrawiali papieża w różnych językach - wspomina kapłan. - Ja to uczyniłem po polsku. Jan Paweł II podszedł do mnie, złapał mnie delikatnie za podbródek, a następnie zapytał, skąd pochodzę. Z wrażenia odpowiedziałem, że z Polski. Po chwili dodałem, że z Przemyśla, zaś Ojciec święty w ''rewanżu'' pobłogosławił mnie.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 3 Następna strona Ostatnia strona