Liban na skraju politycznej zagłady

Brak komentarzy: 0

Radio Watykańskie/J

publikacja 12.11.2007 18:33

„Jeśli nie zostanie wybrany prezydent, Libanowi grozi samounicestwienie" - alarmuje maronicki patriarcha tego kraju. Kard. Nasrallah Pierre Sfeir planuje zwołać spotkanie chrześcijańskich polityków, w celu podjęcia kluczowych dla przyszłości Libanu decyzji.

Wybory powinny odbyć się 21 listopada. Wszystko wskazuje na to, iż ten tydzień będzie jednym z najtrudniejszych w historii kraju – mówi korespondent RW. Dodaje, że świadczy o tym m.in. wczorajsze agresywne wystąpienie lidera Hezbollahu. Hassan Nasrallah zadeklarował, iż nowy prezydent wybrany przez większość parlamentarną nie będzie w żadnym razie uznany przez opozycję. Lider Hezbollahu nazwał polityków większości parlamentarnej kryminalistami, a ich rządy dekadencją moralną. Wśród zagranicznych obserwatorów nie ukrywa się faktu, iż nowego kandydata na prezydenta musi zatwierdzić i zaakceptować Syria. Tym samym wracamy do pytania: kto tak naprawdę wybiera nowego prezydenta Libanu? – mówi informator RW. Jego zdaniem wczorajszy apel Papieża o zażeganie kryzysu nie spotkał się z żadnym odzewem. Minister polityki społecznej, pani Nayla Moawad, otwarcie mówi o tym, iż nawet jeśli zostanie wybrany nowy prezydent przez większość parlamentarną (deputowani są dla bezpieczeństwa zamknięci w hotelu 'Phenicia"), to nie przetrwa długo, gdyż Syria w kolejnym zamachu bombowym pozbędzie się konkurenta. Natomiast premier Libanu Fouad Siniora podkreślił, iż skończyły się czasy narzucania Libańczykom tego, co mają robić. Jeśli nie uda się wybrać prezydenta w przewidzianym konstytucyjnie terminie, grozi nam tutaj w Libanie kompletny chaos i bezkrólewie – konkluduje misjonarz. Gdy dojdzie natomiast do sytuacji, iż zostanie wybranych dwóch prezydentów – jeden przez większość parlamentarną, drugi przez opozycję w ramach odwetu – mamy wojnę domową. Konstytucja Libanu gwarantuje, że prezydent tego kraju ma być chrześcijaninem maronitą. Obecna sytuacja pokazuje jednak, że wierzący w Chrystusa zostali zupełnie zepchnięci na boczny tor i mają niewielki wpływ na to, kto zostanie głową państwa. Chrześcijanie stanowią zaledwie 30 proc. wszystkich Libańczyków.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona