Nowa minister za in vitro

Komentarzy: 11

Trybuna/a.

publikacja 14.11.2007 19:00

Kandydatka na nową minister zdrowia Ewa Kopacz (PO) deklaruje, że jest zwolenniczką in vitro, ale nie pozostawia złudzeń, że nie będzie to pierwszoplanowy problem nowego rządu - napisała Trybuna.

Wiadomo, że w Platformie jest silne prokościelne skrzydło, które ani myśli o dopłacaniu do tych zabiegów. Charakterystyczny jest pogląd krakowskiego posła PO Jarosława Gowina, który ostatnio ogłosił, że w sprawach obyczajowych nie będziemy starali się upodobnić Polski do „postępowych” krajów Europy Zachodniej”. Przeciwnie – dodawał – „silne przywiązanie do religii, do tradycji i wartości, jaką jest naród, uważamy za wielką polską przewagę” - twierdzi Trybuna. Trybuna zamieszcza rozmowę z Ewą Kopacz, posłanką Platformy Obywatelskiej, kandydatką na ministra zdrowia: – Czy jest Pani za kontynuowaniem i wspieraniem programu zapłodnień in vitro? – Jestem za uszczęśliwianiem tych rodziców, dla których metoda in vitro jest jedyną szansą na posiadanie dziecka i za dawaniem życia dzieciom. – Problem polega jednak na tym, że jest to zabieg bardzo kosztowny i stać na niego tylko niewielką część zainteresowanych par... – Mam świadomość ograniczeń finansowych. Przy ograniczeniu środków, jeśli miałabym wybór między ratowaniem życia komuś choremu na nowotwór a dofinansowaniem in vitro, wybiorę to pierwsze. Ograniczenia te mają dla mnie wyłącznie charakter ekonomiczny, a nie polityczny czy ideologiczny. – Czy osoby, których nie stać na to, by zapłacić z własnej kieszeni, mają w ogóle jakąkolwiek szansę? – Myślę, że trzeba stworzyć taki narodowy program ochrony zdrowia, który uwzględni i tę sferę, w której daje się życie, a nie tylko tę, w której się je ratuje. – Opowiada się Pani za refundacją środków antykoncepcyjnych? – To również jest sprawa priorytetów i pieniędzy. Nie jestem przeciwniczką stosowania środków antykoncepcyjnych, ale w sytuacji wyboru między lekiem ratującym zdrowie a środkiem antykoncepcyjnym, wybiorę dofinansowanie tego pierwszego. Notabene, są jednak leki, które mają zarazem charakter antykoncepcyjny i są stosowane w terapii chorób endokrynologicznych, więc i o tym trzeba przypominać. – Jak wiadomo, Kościół katolicki krytycznie ustosunkowuje się do antykoncepcji. Czy jest Pani zdecydowana oprzeć się ewentualnym naciskom z tej strony? – Jestem osobą głęboko wierzącą, a mimo to moje poglądy są takie, jak przedstawiłam. Uważam, że żyję zgodnie z dekalogiem, z własnym sumieniem, ale jednocześnie jestem przekonana, że ludziom trzeba pomagać. W obu sferach, o których rozmawiamy, chodzi o pomoc dla rodzin i mieści się to w tym, co nazwałabym chrześcijańską miłością bliźniego.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona