Prawosławny biskup z Kosowa wzywa do wojskowej obecności Rosji w tym regionie

Brak komentarzy: 0

KAI/J

publikacja 15.02.2008 09:15

Aby nie dopuścić do zapowiadanego na 17 lutego ogłoszenia niepodległości Kosowa, niezbędne jest jak najszybsze przybycie wojsk rosyjskich do Serbii - uważa prawosławny biskup raszko-prizreński Artemiusz.

Na konferencji prasowej po powrocie z Waszyngtonu powiedział on, że „należy pilnie zaproponować Rosji i innym krajom ustanowienie ich obecności wojskowej w Serbii i wysłanie ochotników, którzy pomogliby nam w naszej słusznej walce”. Biskup wezwał również władze serbskie, aby zdobyły „jak najdoskonalsze systemy obrony od Rosji i innych krajów, szanujących integralność terytorialną Serbii i prawo międzynarodowe”. Według hierarchy, na południu kraju winny być rozmieszczone serbskie oddziały wojskowe w celu wykonania wydanego wcześniej rozkazu o stałym zabezpieczeniu normalnej łączności Serbów z Kosowa i Metochii z resztą Serbii. Do Kosowa należy jak najpilniej wysłać jednostki wojskowe i policyjne, aby „zapobiec jakiejkolwiek agresji wobec struktur władzy serbskiej, serbskich świątyń chrześcijańskich i całego narodu prawosławnego” – podkreślił bp Artemiusz. Dodał, że władze w Belgradzie winny „niedwuznacznie odmówić” podpisania jakiegokolwiek układu bądź umowy z Unią Europejską lub jakimkolwiek państwem, stanowiącym potencjalne zagrożenie dla suwerenności kraju. 70-letni władyka, który swój urząd biskupa Raszki i Prizrenu sprawuje od czerwca 1991, wezwał ponadto „wszystkich szczerych i patriotycznych obywateli, przede wszystkim chrześcijan, ze Stanów Zjednoczonych i państw europejskich, do wyrażenia swego oburzenia z powodu niesprawiedliwej, niemoralnej i szkodliwej polityki ich krajów” w stosunku do niezależności Kosowa. Według nieoficjalnych zapowiedzi albańskie władze Kosowa zamierzają ogłosić 17 lutego pełną niepodległość tego regionu, a więc uniezależnienie od Serbii, która uważa tę krainę nie tylko za integralną część swego państwa, ale za kolebkę swej państwowości. Belgrad wielokrotnie ostrzegał, że nie zgodzi się na niepodległość Kosowa i Metochii (tak Serbia nazywa ten obszar) i zagroził, że zerwie stosunki dyplomatyczne lub co najmniej obniży szczebel przedstawicielstw dyplomatycznych z tymi krajami, które uznają taki krok władz kosowskich.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona