Dobre życie, dobra śmierć

Komentarzy: 1

Gazeta Wyborcza/jk

publikacja 27.02.2009 12:08

- Gdyby sędzia zdecydował, że trzeba jej wstrzyknąć uśmiercający preparat, to byłby jasny przekaz, że wydaje wyrok śmierci. Tymczasem sędzia "tylko" zdecydował o odłączeniu pokarmu i napojów. Tylko tyle... To przerażające - mówi o sprawie Eluany dr Józef Bojko, anestezjolog, w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.

- Pojęcie "dobrej śmierci", jakiego używa się w dyskusji o eutanazji, powinno być obce medykom - zauważa dr Bojko. - Oni powinni mówić o dobrym życiu, nie o dobrej śmierci. Bo czy dobrą śmiercią jest odebranie komuś jedzenia i napojów i - by złagodzić to okrucieństwo - podawanie mu środków uśmierzających? - pyta. - To kompletna schizofrenia. Zakładamy, że istnieje "dobra śmierć", a zadajemy jej okrutną, więc trzeba ją złagodzić. Wyjaśnia też, dlaczego nie można uznać podawania płynów i pokarmów za uporczywą terapię: "Ta kobieta była wydolna krążeniowo i oddechowo, ale nie mogła sama przyjmować posiłków - mówi. - Gdyby pani była w gipsie i nie mogła sama zadbać o siebie, zjeść samodzielnie, to pomocy osoby drugiej przy tych czynnościach nie traktowałaby pani jak leczenia, ale jak najzwyklejszą pomoc właśnie. Jeżeli ktoś jest w stanie wegetatywnym, jest pielęgnowany, myty, obcina mu się paznokcie, włosy, podaje mu się pokarm i napoje, to nie widzę tu powodu do tego, by mówić, że jest leczony. Jest pielęgnowany, zapewnia mu się podstawy egzystencji. I jeśli ktoś pozbawia go dostępu do pokarmu i napojów, to znaczy, że chce dokonać zabójstwa tego człowieka. Pozbawienie dostępu do jedzenia i picia człowieka w gipsie każdy uznałby za morderstwo."

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona