publikacja 25.10.2005 09:00
Arystoteles i św. Tomasz podejrzewali, że dusza zamieszkuje każdą komórkę człowieka. Ja sądzę, że dusza mieści się w mózgu. Bo gdy umiera mózg - umiera człowiek. A ciało umiera później - twierdzi neurochirurg prof. Tomasz Trojanowski.
- Ma pan pewność, że nie uda się jej odbudować? - Dziś na pewno nie. A w przyszłości? Nie mam pojęcia. Może będziemy umieli zastąpić komórki nerwowe zupełnie nowymi, uzyskanymi np. z komórek macierzystych? Może ktoś zrobi jakiś stymulator elektroniczny, który będzie włączał i wyłączał świadomość. Inny stymulator będzie drażnił nerw przeponowy i człowiek będzie oddychał. - Człowiek będzie umierał, gdy skończy mu się bateria w stymulatorze? I znów zmieni się definicja śmierci? - Może tak być. Człowiek, który dziś jest uznawany za zmarłego, będzie żył dalej. Wzrok zastąpi mu kamera, słuch implant, nie będzie czuł smaku, ale będzie żył. - Ale może nawet dziś nie są potrzebne wszystkie te cudowności? Mój znajomy chirurg skarży się na neurologa z jego szpitala. Gdy on jest w komisji, nigdy nie udaje się stwierdzić śmierci mózgu. On zawsze ma wątpliwości. Stosowanie definicji śmierci mózgowej może więc skończyć się tym, że to, czy umrę, zależy od tego, na czyj dyżur trafię. - Może tak być, nawet jak pan trafi na dyżur ze złamanym palcem. Ale tak nie powinno być. To są ułomności ludzkiej natury. Przecież ten neurolog ma rozporządzenie ministra zdrowia, a w nim jasno określone, bardzo wymagające, standardy i powinien ich się trzymać. Wynik testu to wynik testu, tu nie ma miejsca na konserwatyzm, liberalizm czy nie daj Boże głosowanie. - Czy nie prościej byłoby poczekać, gdy stanie serce i nikt nie będzie miał wątpliwości? Po co to dłubanie w rzeczach ostatecznych? - Odpowiedź jest prosta: bo ludzkość okazała się zbyt mądra-wynalazła transplantacje i respirator. Niech pan podzieli się swoimi wątpliwościami z tymi pacjentami, którzy dzisiaj umrą, bo nie doczekali się serca czy nerki do przeszczepu. Hodowanie wątroby czy nerek z komórek macierzystych to przecież póki co pieśń przyszłości. Niech pan porozmawia z tymi, których szanse na przeżycie spadną, bo jedyny szpitalny respirator będzie zajęty napowietrzaniem zwłok. - A pan podpisałby dziś deklarację dawcy narządów? - Bez cienia wątpliwości. - Nie bałby się pan, że może trafić na dyżur kogoś, kto będzie przeciwieństwem wspomnianego neurologa, kogoś, kto śmierć mózgu stwierdza zawsze i wszędzie? - Przecież on nie byłby sam, należałby do trzyosobowego zespołu. Byłyby testy i pewność, że najmniejsze pozytywne odchylenie w wyniku wstrzymuje dalszą procedurę. Zresztą, ja i tak przyglądałbym się temu wszystkiemu już gdzieś z boku. Być może lekko chichocząc. Rozmawiał Szymon Hołownia Profesor Tomasz Trojanowski ur. 1947 r., szef Katedry i Kliniki Neurochirurgii Akademii Medycznej w Lublinie, przewodniczący Komitetu Nauk Neurologicznych PAN. Zasiada lub zasiadał w kilkudziesięciu ciałach i radach naukowych na całym świecie, m.in. w Radzie Specjalistów Medycznych Unii Europejskiej, Europejskiej Komisji Etyczno-Prawnej, jest też honorowym przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Neurochirurgów. Żona profesora Trojanowskiego, Małgorzata, jest profesorem radiologii. Mają dwóch synów. Jeden z nich jest lekarzem laryngologiem.
Dusza mieści się w mózgu?