Studiuję, więc kseruję
Punkty ksero to jedne z najbardziej obleganych miejsc na uczelniach Mirosław Rzepka /Foto Gość

Studiuję, więc kseruję

Komentarzy: 7
PAP

publikacja 14.05.2015 06:58

53 proc. studentów kupuje podręczniki potrzebne do nauki, 83 proc. pobiera materiały z internetu, ale 91 proc. stawia na dobrą, starą metodę, czyli kserowanie, pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Wydawcy się buntują, bo sprzedaż książek spada, a oni tracą.

Skala tego zjawiska jest już tak duża (ocenia się, że w 2010 r. skopiowano 5 mln stron książek), że wydawcy zdecydowali się pójść do sądu. W tym roku mają się zacząć pierwsze procesy przeciwko placówkom, które nie odprowadzają od powielanych książek specjalnych opłat reprograficznych dla wydawców i autorów.

Oczywiście skontrolowanie kilkunastu tysięcy punktów kserograficznych w Polsce jest niemożliwe. Wydawcy starają się więc o taką zmianę prawa, by opłaty reprograficzne były wyliczane w postaci ryczałtu, określanego m.in. na podstawie informacji, jak daleko od punktu ksero leży uczelnia czy biblioteka i jak wydajnymi maszynami punkt dysponuje. Pomysłodawcy powołują się na przykład Niemiec i Austrii, gdzie takie rozwiązanie obowiązuje.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona