publikacja 10.11.2009 08:31
„Nie ma czasu na podróż” – skwitował pod wieczór Zbyszek i zawarł w jednym krótkim zdaniu treść drugiego i trzeciego dnia pobytu w Libii.
W agencji turystycznej …
W „opiekującym się” nami biurze podróży stoczyliśmy prawdziwą, prawie 5-cio godziną batalię. Batalię podczas której, sporych rozmiarów Tuareg – właściciel agencji, o wyglądzie pogodnego hipopotama, wielokrotnie wzywał Allacha. Oprócz wzywania, pokrzykiwał, cmokał z dezaprobatą, rzucał ostentacyjnie papierzyskami o biurko i wychodził z biura oburzony. Próbując znaleźć się w sytuacji robiłem naburmuszoną minę, energicznie tłumaczyłem Fadelowi, który tłumaczył całą rozmowę z Tuaregiem, że „się nie da” z pełną irytacją w głosie i odgrywałem pełen teatr z wychodzeniem z biura i dzwonieniem do niewiadomo kogo. W końcu kucnąłem na ziemi rozłożyłem wielką mapę Libii i łopatologicznie karteczkami imitującymi rowery i samochód pokazywałem trasę i sposób naszego przejazdu.
Po wyczerpującej walce, na trudnym terenie przeciwnika, wywalczyliśmy zasłużony remis, choć ze wskazaniem na gospodarza
W antykwariacie …
Mohammed Ali wysłuchiwał z wypiekami na twarzy opowieści o Nowaku, sam, nie tylko z racji prowadzonej działalności, jest pasjonatem opowieści o podróżnikach światowych, którzy swe afrykańskie podróże rozpoczynali w Trypolisie
Antykwariat posiadał rewelacyjną lokalizację – znajdował się ok. 200 metrów od Zielonego Placu najbardziej charakterystycznego miejsca w stolicy Libii (w czasach kiedy Nowak odwiedzał stolicę Tripolitanii miejsce zwało się Piazza Italia). Wewnątrz panował klimat „szuflandi” z filmu „King Size”, czuło się zapach starych książek, na półkach stały przykurzone woluminy w ilości 8000 sztuk, stare mapy, ryciny i „Zielona książka” czyli nowy porządek świata według Muammara Al Kaddafiego tutaj do kupienia aż w 56 językach świata.
Mohammed Ali wysłuchiwał z wypiekami na twarzy opowieści o Nowaku, sam, nie tylko z racji prowadzonej działalności, jest pasjonatem opowieści o podróżnikach światowych, którzy swe afrykańskie podróże rozpoczynali w Trypolisie. O Kaziku wcześniej nie słyszał! A pasjonują go losy Clappertona, Nachtigala, Danhama, Rohlfsa, Oudneya i innych eksploratorów Sahary, którzy swe ekspedycje rozpoczynali w Trypolisie. Mohammad Ali ma wielu przyjaciół na całym świecie. W swojej księdze pamiątkowej rozanielony antykwariusz pokazywał nam wpis profesora Janusza Daneckiego najbardziej renomowanego polskiego arabisty z Instytutu Arabistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Wspominał nam również o arabskim podróżniku Al-Hasanie Ibn Muhammad al-Fasimie znanym w Europie pod nazwiskiem Jana Leona Afrykańczyka, który w 1518 roku odwiedził Trypolis i opisał go w swoim wielotomowym dziele „Opisanie Afryki”.
Mohammad Ali nawet chwili nie zastanawiał się nad naszą propozycją powieszenia tabliczki pamiątkowej, skwitował od razu, że będzie to prawdziwy zaszczyt dla niego i jego antykwariatu
Widzieliśmy się także z radcą ambasady polskiej w Trypolisie
W misji popularyzującej …
Widzieliśmy się także z radcą ambasady polskiej w Trypolisie Panem Sylwestrem Garnetem, który w miły dyplomatyczny sposób poinformował nas „co i jak”, zapoznał ze stanem liczebnym Polonii i osiągnięciami polskich firm na miejscowym rynku wydobywczym.
A na koniec poszliśmy na przepyszne libijskie ciacha
Zaproponował także, bardzo cenną pomoc w misji popularyzacji Kazimierza Nowaka, a mianowicie kontakt z libijskim Centralnym Archiwum Państwowym oraz Instytutem Historii, które to podmioty, jak stwierdził, powinny być zainteresowane historią wyprawy przez Czarny Ląd ze startem w Trypolisie.
Szukaliśmy bezskutecznie śladów po szyldzie: „Fratelli Gadziński”, reklamy kupca pochodzenia polskiego, którego Nowak spotkał handlującego na terenie dzisiejszej mediny czyli arabskiego suku.
A na koniec poszliśmy na przepyszne libijskie ciacha. Słodkie jak ulepek, ociekające miodem i dostępne w setkach wariacji.