Papier się nie rumieni

Papier zniesie wszystko. Każdą napisaną na nim bzdurę, nieprawdę, insynuację. Każdą dziennikarską nierzetelność, bylejakość, pójście na skróty. Papier się nie rumieni. Ludzie powinni.

„Epistola non erubescit” – „List się nie rumieni” – napisał Cyceron. To prawda. Papier (i wszelkie inne nośniki treści pisanych, na przykład Internet) zniesie wszystko. Każdą napisaną na nim bzdurę, nieprawdę, insynuację. Każdą dziennikarską nierzetelność, bylejakość, pójście na skróty. Papier się nie rumieni. Ludzie powinni.

„SB przegrała z nuncjuszem” – donosi wtorkowa (z 5 stycznia 2010) „Rzeczpospolita”. „»Rz« dotarła do odtajnionych właśnie akt wywiadu PRL, z których wynika, że ks. Józef Kowalczyk nie był świadomy, iż został zarejestrowany jako KI. W dodatku służby specjalne same oceniły, iż rejestracja opierała się na nadziei na współpracę. Duchowny okazał się dla służb nieprzydatny” – chwali się gazeta.

Zupełnie inaczej pisała rok temu. 7 stycznia 2009 roku zamieściła artykuł pod – jak to określili w „Gościu Niedzielnym” Andrzej Grajewski i ks. prof. Jerzy Myszor - zawierającym insynuacje tytułem „KI »Cappino« to źródło sprawdzone”.

Nie tylko tytuł miał w tym tekście niejednoznaczny charakter. Wystarczy przeczytać pierwsze zdania: „Ks. Józef Kowalczyk spotykał się z tym samym oficerem co o. Konrad Hejmo. Rozmawiał z nim o różnicach zdań wśród biskupów. »Rz« dotarła do szyfrogramu, którego nie widział zespół ekspertów badający przeszłość papieskiego nuncjusza”.

Nic dziwnego, że Grajewski i ks. Myszor reagując na ten artykuł napisali: „Pełne insynuacji i niekompetentne teksty w »Rzeczpospolitej«, których autor w żadnym miejscu jednoznacznie nie wyjaśnił, że rejestracja ks. prałata Kowalczyka w takiej formie wyklucza wobec niego jakiekolwiek podejrzenie o świadomą współpracę z SB, wyrządziły wielką krzywdę zasłużonemu dyplomacie Stolicy Apostolskiej, jednemu z zaufanych współpracowników Jana Pawła II, niewiele także mają wspólnego z rzetelnym obrachunkiem ze smutną spuścizną czasów PRL”. Nawet czytany po roku i z perspektywy znacznie szerszej wiedzy tekst opublikowany przez „Rzeczpospolitą” budzi co najmniej niesmak. Ale jeszcze większy niesmak budzi sposób, w jaki „Rzeczpospolita” opisała w tym roku najnowszy dokument znaleziony w tej sprawie.

Każde uczciwe przyznanie się do błędu budzi uznanie. Problem w tym, że „Rzeczpospolita” co prawda zamieściła informację zaprzeczającą jej insynuacjom sprzed roku, ale wcale do błędu się nie przyznała. W tekście „SB przegrała z nuncjuszem” próżno szukać słowa „przepraszamy”. A to słowo w nim być powinno. I to dużymi literami. Zwłaszcza, że „Rzeczpospolita” 21 stycznie ubiegłego roku nie zawahała się zamieścić artykułu, którego autor w kontekście znalezionych w IPN dokumentów dotyczących nuncjusza dowodził, iż „Kontakty informacyjne zawsze były częścią sieci agenturalnej wywiadu. Poszczególne piony operacyjne i rezydentury wykazywały je w sprawozdaniach przesyłanych do centrali Departamentu I MSW”.

Papier się nie rumieni. Także ten papier, na którym drukowana jest „Rzeczpospolita”. Ale dlaczego nie rumienią się jej redaktorzy i wydawcy?

Nie tylko się nie rumienią, ale w tym samym numerze, w którym bez cienia zawstydzenia i poczucia winy za insynuacje sprzed roku, publikują kolejny tekst, w którym tym razem już w pierwszym zdaniu umieszczają zupełną nieprawdę.

W tekście „Koniec Komisji Majątkowej” czytamy: „Do końca roku Kościół odzyska od państwa wszystko, co stracił w PRL”. To bzdura i nieprawda. Dlaczego napisała to autorka, która od dawna pracuje nad tematem Komisji Majątkowej i powinna wiedzieć, że instytucja ta zajmuje się zwrotem Kościołowi katolickiemu wyłącznie tego, co zabrano mu w czasach PRL-u niezgodnie z ówczesnym, PRL-owskim prawem? Polscy katolicy, jako wspólnota wierzących, stracili w czasach Polski Ludowej znacznie, znacznie więcej niż to, co mogą odzyskać w świetle ustawy sprzed ponad dwudziestu lat. Dotychczas żadna z ekip rządowych sprawujących władzę w Polsce po czerwcowych wyborach z 1989 roku nie podjęła skutecznych działań w stronę naprawienia tych krzywd.

Wtorkowy artykuł w „Rzeczpospolitej” zawiera też niejednoznaczne sformułowania, sugerujące jakieś nieczyste intencje. Na przykład pytanie: „Dlaczego Kościołowi zaczęło się spieszyć z zakończeniem sprawy odszkodowań za mienie utracone w PRL?”. Pytanie sugeruje, że to Kościół opóźniał i wydłużał w nieskończoność prace Komisji Majątkowej. To nieprawda. Komisja Majątkowa nie jest przecież ciałem kościelnym. W połowie składa się z przedstawicieli aktualnego rządu. „Rzeczpospolita” nie pyta, dlaczego przez dwie dekady państwo nie było zainteresowane jak najszybszym zakończeniem prac Komisji? A powinna zapytać.

Nie mam złudzeń. Nie oczekuję, że ktoś z redaktorów „Rzeczpospolitej” się zarumieni ze wstydu. Nie spodziewam się na łamach sprostowania nieprawdziwej informacji, że „Do końca roku Kościół odzyska od państwa wszystko, co stracił w PRL”. Nie spodziewam się też przeprosin za wprowadzanie czytelników w błąd. Ale nie kryję, że mam nadzieję, iż być może za rok, ukaże się w tej gazecie przynajmniej jedna prawdziwa informacja o tym, że prace Komisji Majątkowej zostały zakończone i polscy katolicy odzyskali zaledwie niewielką część tych dóbr (pochodzących przecież przede wszystkim z ofiar i darowizn wiernych), które im w czasach PRL-u ukradziono wbrew ówczesnym przepisom.
 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
12°C Piątek
noc
9°C Piątek
rano
16°C Piątek
dzień
17°C Piątek
wieczór
wiecej »