Wiele środowisk odebrało obecność zwierzchnika rosyjskiej Cerkwi na inauguracji ukraińskiej prezydentury jako akt polityczny. Takie komentarze zdecydowanie odrzucił szef wydziału informacyjnego patriarchatu moskiewskiego, Władimir Legojda.
Uroczyste nabożeństwo w kijowskim klasztorze Ławra Peczerska poprzedziło zaprzysiężenie nowego prezydenta Ukrainy. Odprawił je patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl, który udzielił Wiktorowi Janukowyczowi błogosławieństwa. Wiele środowisk odebrało obecność zwierzchnika rosyjskiej Cerkwi na inauguracji ukraińskiej prezydentury jako akt polityczny. Takie komentarze zdecydowanie odrzucił szef wydziału informacyjnego patriarchatu moskiewskiego, Władimir Legojda.
„Patriarcha Cyryl przyjechał na Ukrainę w bardzo trudnym, decydującym o dalszych losach kraju momencie. Pragnął w tym momencie znaczących zmian pomodlić się razem ze swoimi wiernymi” – stwierdził Władimir Legojda. Powtórzył on już wcześniej wypowiedziane przez Cyryla słowa, że „patriarcha nie jest przedstawicielem Federacji Rosyjskiej. Również Rosyjski Kościół Prawosławny obejmuje opieką duszpasterską nie tyko Rosję, ale tereny dawnej Świętej Rusi, w skład której wchodzą narody Ukrainy, Białorusi i Mołdawii, a kolor paszportu patriarchy nie ma tu najmniejszego znaczenia”.
Uzasadniając wypowiedziane słowa, szef służby informacyjnej patriarchatu moskiewskiego powołał się na przykład innych patriarchatów prawosławnych w świecie. Dodał, że „terytoria kanoniczne patriarchatów Antiochii, Aleksandrii i innych nie pokrywają się z granicami państwowymi i rozpościerają się na terenach kilku państw, co jest normalną sytuacją”.
Za głosowało 236 posłów, przeciwko było 186, a 5 wstrzymało się od głosu.
Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?