publikacja 07.12.2010 12:29
18 listopada rozpoczął się kolejny, 13. etap Sztafety Śladami Kazimierza Nowaka – etap, który uczestnicy nazwali „Rowerem w saunie”.
W drogę po przygodę!
AfrykaNowaka.pl
Wczoraj wieczorem nasza czwórka zawitała w Gobabis – nie obyło się oczywiście bez małych perypetii. Nasz nieoficjalny start miał miejsce w Windhoek – stolicy Namibii, skąd mieliśmy dostać się w rejony Gobabis. Niestety w Namibii to nie bułka z masłem. Brak publicznego transportu oraz brak samochodów w wypożyczalniach, w połączeniu z ogromną ilością bagażu (plecaki, przyczepki i zepsuty rower Konrada) postawiły pod znakiem zapytania nasze dalsze plany. Ale – jak to się mówi – przyjaciół poznaje się w biedzie! Dzięki nieocenionej pomocy naszego, poznanego na couch surfingu, namibijskiego przyjaciela Haiko, na pace jego samochodu przemierzyliśmy ponad 200 km aż do Gobabis, a potem do znajdującego się 15 km dalej Gunichas, gdzie spotkaliśmy się z ekipą “pędziwiatrów”.
Podczas wspólnej herbatki na misji katolickiej otrzymaliśmy bezcenną wiedzę od zaprawionych już w bojach po namibijskich bezdrożach Asi, Łukasza i Juli. Rano nastąpiło tradycyjne przekazanie pałeczki, które odbyło się w dość nietypowy sposób Pod ogromnym kaktusem przekazaliśmy sobie pałkę – Łukasza Pałkę , który dzierżył w dłoni naszą sztafetową książkę. Julia i Asia z 12tki ciągnęły mocno, ale Kuba przeważył szale i tym oto sposobem Pałka nasza. I tak zaczyna się nasza przygoda śladami Kazimierza Nowaka!
Pierwszy raz mieliśmy okazję podziwiać pomnik krowy AfrykaNowaka.pl
Jak przystało na Etap 13ty, szczęście jak się okazuje dopisuje nam od samego początku;) Po krótkich poszukiwaniach zlokalizowaliśmy miejsca, do których zawitał Kazik. A mianowicie: kościół katolicki pod wezwaniem św. Konrada oraz magistrat. Niestety nie udało nam się trafić na ślad osób pamiętających naszego podróżnika. Nasi przyjaciele z couch surfingu znaleźli nam nawet najstarszą osobę w Gobabis (94-letnia), ale niestety okazało się, iż do Gobabis przyjechała „zaledwie” 50 lat temu.
Znaleźliśmy księdza, który wpisał się do kazikowego pamiętnika – Pater Johannes Dohren. Jego grób znajduje się na terenie kościoła. AfrykaNowaka.pl
Afryka ciągle nas zaskakuje – a to deszczem, a to niespotykaną wręcz gościnnością. Spodziewaliśmy się już biwakować wśród bezkresnej namibijskiej przestrzeni, tymczasem stanęliśmy gościną u Willema i Schalka na farmie, która jest aktualnie przerabiana na hotel safari. Nie obyło się bez tradycyjnej kolacji, na której serwowano południowoafrykańskie potjie, polewano dobre południowoafrykańskie wino i lokalny likier amarulla, o domowym chlebie i domowych konfiturach nie wspominając.
Wypoczęci i nakarmieni ruszamy w dalszą drogę!