Nie jestem specjalistą od Harrego Pottera. Obejrzałem tylko jeden film zrealizowany na podstawie książki o jego przygodach. Za to bardzo uważnie. Bardzo mi się podobał. I nie znalazłem żadnych podstaw do oskarżania dzieła Joanne Rowling o propagowanie okultyzmu. Wręcz przeciwnie. Miałem wrażenie że się od niego odcina. Czy mój rozum aż tak błądzi?
Nie chodzimy do wróżek, nie przystąpiliśmy do satanistów, ale z „duchowo ryzykownymi” sytuacjami spotykamy się na co dzień. Nawet w szkole i u lekarza...
Dlaczego mamy wierzyć naukowcom? Oto jest pytanie.