Wciąż ten sam Jezus, już nie Dzieciątko, a Król świata. A wszystko zanurzone w kipiącym kotle historii. Na naszych oczach toczy się nieustanna wojna zła z dobrem. Bronią stało się słowo i obraz.
Takich relikwii żadna epoka przed naszą nie miała. I te relikwie są w każdym domu. Relikwie człowieka wielkiego wiarą. Relikwie trudne – nie można ich ucałować, trzeba nimi żyć.
Portret Kościoła naszych dni wspólnymi siłami i natchnieniami Ducha Świętego kreślić nam trzeba wciąż od nowa. Szczególnym wyrazem tego są fotografie kościelnych dostojników.
Nawet to, co trudne, co może się wydawać przypadkowe, jest darem Bożej Opatrzności, Jej planów i pomysłów.
Słowo „majówka” należy do skarbca słów świętych. Niedobrze takiego słowa nie szanować. Ilu wierzących na majówki przychodzi? Nie ma ludzi, to i majówek nie ma. Oddajemy obyczaj, a potem to już tylko o same słowa zostaje wojować. A taki żal…
Dla mnie jest oczywiste, że nie wolno nam siedzieć w przysłowiowej zakrystii, ani nawet w parafialnej kancelarii, ani nawet w etatowej szkole.
Niepokoi mnie (nie po raz pierwszy), że papieskie decyzje, wypowiedzi, czasem pojedyncze słowa bywają rozdmuchiwane w sposób wypaczający ich sens. I to w sprawach wagi dużo większej niż honorowe wyróżnienia.
Powinno nam zależeć na wspieraniu wszystkiego, co jest, bądź może być, podwaliną ewangelizacji.
Czy istnieje coś takiego jak pedagogika prenatalna? Czyli jakiś wpływ na wychowanie dziecka zanim ono się urodzi?
Dobrze wiem, jaka jest różnica otwarcia się dziecięcych serc na dar Eucharystii. Jedne są na nią gotowe w wieku nawet sześciu lat i mniej. Niektóre zdecydowanie później. Dlaczego więc programy duszpasterskie i obowiązująca dyscyplina nakazuje jeden wiek dla wszystkich?