Pytam, jak doprowadziliśmy do tego, że w kraju uważanym za religijny nie liczy się ani ludzkie prawo, ani Dekalog, ani Ewangelia, ani nawet zdrowy rozsądek.
Nie każdy Europejczyk nad tym się zastanawia, nie każdy potrafi to ująć w ramy słowne. Niektórzy zawzięcie przeczą tym ideom. Ale bez stworzonej przez chrześcijan przestrzeni ducha ich sprzeciw byłby przecież niezrozumiały.
Europę o sercu zamkniętym na dobroć i z rozumem zamkniętym na prawdę zmiecie byle powódź.
Wykręciłem się słowami: „Spotykać można na różne sposoby”. I zaraz zmieniłem temat, sięgając po inny wiersz.
Czasem usprawiedliwiamy się, mówiąc, że to właśnie ta niezintegrowana ludzka mieszanina jest powodem wielu bolączek. Po czeskiej stronie mieszanina jest wymieszana bardziej. I jeszcze coś...
Wędrówki ludów dzieją się niebywale długo, nawet setki lat. Co mamy do zrobienia?
Tego typu rozwiązania funkcjonują już w niejednym kraju. Funkcjonują i skutkują złem oraz rodzinnymi dramatami.
Globalna wioska musi mieć formalnie umocowaną platformę wymiany doświadczeń, poglądów, korygowania zawirowań, poruszania spraw trudnych, nieraz bolesnych.
Pokolenie moich Rodziców - i wcześniejsze generacje, i późniejsze roczniki - płaciły najwyższą cenę za stanięcie w obronie Polski. A dziś?... „Uciekłbym z Polski”.
Czy te wartości: religia, ojczyzna, sprawiedliwość są istotnymi, a przynajmniej znaczącymi źródłami nienawiści?