Paradoksalnie to Unia jednej prędkości, a nie dwóch czy pięciu, jest zagrożeniem dla zjednoczonej Europy.
Polscy katolicy po prostu w zdecydowanej większości nie chcą rozmowy o Kościele, o wierze, o życiu zgodnym z Ewangelią. Wolą przerzucać się wypowiedziami na tematy będące "obok", unikać tego, co istotne.
W Kościele czeka na mnie wspólnota wierzących. Wspólnota, do której jestem zaproszony, do której – jeśli tylko zechcę – będę przyjęty. Pozostaje pytanie, co dzieje się dalej.
Użycie siły było ostatnim argumentem, jakim dysponowała jeszcze "władza ludowa" w konfrontacji ze społeczeństwem w imię obrony socjalizmu i sowieckiej dominacji nad Polską.
Od 13 grudnia 1981 roku Jan Paweł II w różnej formie dawał wyraz swej solidarności z cierpiącym narodem oraz nie ustawał w wysiłkach, aby złagodzić warunki życia w kraju.
Jeśli na ulicy pokazałbym goły tyłek, pewnie po chwili przyjechałaby policja i trafiłbym za kratki. Gdybym jednak ten sam eksperyment postanowił przeprowadzić w galerii
Kościele, dokąd zmierzasz? Jak odpowiesz na wzrastającą laicyzację? To pytanie coraz częściej pojawia się w świadomości wierzących w Polsce.
Co teraz będzie? To pytanie zadaje sobie chyba coraz więcej obserwatorów europejskiej sceny politycznej. Kryzys ogarniający Unię Europejską przy zadziwiającej bezczynności jej przywódców to bolesna nauczka i wyzwanie.
Ile jeszcze lat musi minąć od ’89 roku, żeby Polska mogła mówić własnym głosem, nie papugując dużych sąsiadów łamanym niemieckim?
Od wyzwania nowej ewangelizacji nie uciekniemy. Lejąc młode wino do starych bukłaków najwyżej zaprzepaścimy szansę.