Chorwacka zakonnica Lukrecija Mamić i włoski wolontariusz Francesco Bazzani zostali zamordowani w Burundi.
Druga siostra, Włoszka Carla Brianza (foto), jest ciężko ranna, jej życiu nie zagraża jednak niebezpieczeństwo. Wszyscy troje pracowali w finansowanym przez włoską diecezję Brescia szpitalu w Kirembie, na pograniczu z Rwandą.
Do zdarzenia doszło wczoraj wieczorem. Dwaj uzbrojeni mężczyźni włamali się do domu sióstr Służebnic Miłosierdzia. Siostrę Lukrecję zastrzelili od razu, dwoje pozostałych porwali i po ograbieniu domu wywieźli ze sobą w teren. Kiedy przestraszyli się, że z powodu zakładników mogą być szybko schwytani, z zimną krwią zabili wolontariusza, który w prowadzonym przez siostry szpitalu odpowiedzialny był za administrację. Siostrze Carli udało się uciec, gdy z zaskoczenia chwyciła napastnika za lufę karabinu. Drugi z oprawców poranił ją jednak ciężko nożem. Napastnicy uciekli i, jak podkreślają misyjne źródła, ich schwytanie będzie bardzo trudne.
"Mam głęboką nadzieję, że prace tej Komisji ruszą na jesieni."
Dwóch lekarzy zostało skazanych na bezwzględną karę więzienia.
Parafia udziela schronienia około 500 wysiedlonym chrześcijanom.