Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus powiedziała PAP, że prokuratura nie otrzymała zgłoszeń związanych z zagrożeniem życia prokuratora Mikołaja Przybyła. Ze słów samego prokuratora wynika, że były podejmowane próby zamachu na niego.
Poznańska prokuratura prowadziła dwa postępowania związane z płk. Przybyłem. Jedno dotyczyło kradzieży jego roweru, drugie dotyczyło odkręcenia kołpaków od kół jego samochodu - powiedziała we wtorek PAP Magdalena Mazur-Prus.
"Przy okazji odkręcenia tych kołpaków została poluzowana jedna ze śrub. Oba postępowania zakończyły się umorzeniem wobec niewykrycia sprawców. Nie mieliśmy zawiadomień, które mówiłyby o takich sytuacjach jak jakieś wyznaczenie nagrody za głowę pana prokuratora lub sytuacji, gdzie byłoby zagrożone życie jego lub jego rodziny. Takie postępowania u nas prowadzone nie były" - powiedziała PAP.
"To, co my możemy zaobserwować na podstawie przekazów mediów, w żaden sposób nie skutkuje podjęciem przez nas działań zmierzających do wszczęcia postępowania o kierowanie gróźb czy też innych przestępstw, gdzie poszkodowanym byłby pan prokurator Mikołaj Przybył" - dodała Mazur-Prus.
Wojskowy prokurator, który postrzelił się w poniedziałek w przerwie konferencji prasowej, we wtorek powiedział PAP, że podjął próbę samobójczą, bo "bronił honoru ludzi, których znał i którzy świetnie pracują".
"Mogłem pogodzić się z tym, że demolowali mi samochód, że odkręcono mi koła, chcąc, bym się zabił. Wiem, że za moją głowę była nagroda miliona złotych. Mogłem się pogodzić z tym, że zabito mi psa. Nie mogłem się pogodzić z bezpodstawnym atakiem, z zarzucaniem nam nieprawidłowego lub bezprawnego działania" - powiedział PAP płk Przybył.
W poniedziałek także naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski ujawnił, że z racji działalności jako prokurator Przybył był "wielokrotnie ofiarą zamachów na mieszkanie i samochód, dlatego w ostatnim okresie posiadał przy sobie broń palną do ochrony osobistej". Dodał, że osobiście na Przybyła zamachów nie było, natomiast kilkakrotnie atakowano jego mieszkanie albo uszkadzano mu samochód.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.