Siedemnastu bezdomnych z krajów UE, w tym z Polski, nocuje na podłodze między ławkami w kościele św. Klary w centrum Sztokholmu. W stolicy Szwecji coraz więcej obywateli krajów unijnych szuka zimą schronienia - pisze we wtorek szwedzka gazeta "Dagens Nyheter".
Codziennie o godzinie 21 kościół św. Klary zapełnia się bezdomnymi, którzy otrzymują gorącą zupę oraz kawałek podłogi do spania. To jedyne miejsce w Sztokholmie przeznaczone dla obywateli wyłącznie krajów Unii Europejskiej.
W kościele nocują mężczyźni, którzy przyjechali do Szwecji, aby znaleźć pracę i lepsze życie. Są wśród nich pracownicy budowlani i sprzątacze, Polacy, Hiszpanie, ojcowie z nastoletnimi synami. Mają wspólną cechę: nigdy wcześniej nie byli bez dachu nad głową.
"Nigdy nie sądziłem, że mogę zostać bezdomnym. Mieszkam tu (w kościele) już trzy tygodnie, ale wielu moich kolegów śpi na ulicach. Dworzec Centralny jest zamykany w nocy, autobusowy do 4.15, a metro jeździ nocą tylko w weekendy" - opowiada "Dagens Nyheter" 56-letni Polak Tadek Rybarczyk.
Gazeta przedstawia go jako pracownika budowlanego z Warszawy, który pięć lat temu przyjechał do Szwecji. Pracował na budowach, zatrudniany przez pośredników. Od kilku miesięcy jest bezrobotny.
"Praca na czarno to nie dla mnie, musi być legalna. Nie wiem, co się stanie, jak nie znajdę zajęcia. Nie biorę pod uwagę powrotu do Polski, tam są 2 miliony bezdomnych" - mówi gazecie Polak.
Mężczyzna ma własne meble, które pozostawił w mieszkaniu w dzielnicy Hasselby, które dzielił z kolegą. Teraz ma ze sobą tylko niebieską torbę z logo IKEA. W ciągu dnia Polak bierze prysznic, robi pranie oraz je obiad w organizacji charytatywnej Stadsmissionen, następnie udaje się do Urzędu Pracy szukać zajęcia jako malarz.
Szwedzka gazeta opisuje jeszcze losy innych tymczasowych mieszkańców kościoła św. Klary. Spawacza z Rumunii, który "chciał szukać pracy w Danii, ale miał bezpośredni lot do Sztokholmu", oszukanego w Szwecji Hiszpana oraz jubilera z ogarniętej kryzysem Grecji.
Imigrantami z państw UE zajmuje się w Sztokholmie Arto Moksunen z projektu Crossroads, dofinansowywanego przez miasto Sztokholm oraz fundusz UE. "Nasi klienci nie są uzależnieni ani nie mają zaburzeń psychicznych, nie są to więc osoby bezdomne, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. To zwykli ludzie mający dom, rodzinę i dzieci. Przyjeżdżają z plecakiem i CV w ręku, aby szukać pracy" - mówi Moksunen.
Do punktu Crossroads, w którym obywatele UE mogą uzyskać pomoc w załatwieniu szwedzkiego numeru ewidencyjnego czy mieszkania komunalnego, od wiosny 2011 roku przyszło ponad 1,6 tys. osób. Ich liczba rośnie zimą.
Według szacunków na ulicach Sztokholmu żyje ok. 200 bezdomnych z krajów UE.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.