publikacja 23.10.2025 13:28
Prowadzenie gospodarstwa rolnego w Polsce podlega wielu ograniczeniom, produkcja jest coraz mniej opłacalna. Przyczyną tego są unijne przepisy i napływ żywności na nasz rynek m.in. z Ukrainy - uważają rolnicy przebadani przez CBOS.
W lipcu br. CBOS przeprowadził badanie jakościowe z osobami prowadzącymi gospodarstwa rolne. Sesje dyskusyjne odbyły się w województwie warmińsko-mazurskim (osoby mieszkające w powiecie iławskim, w gminie Lubawa) i w Łowiczu w centralnej Polsce (mieszkańcy wsi położonych w okolicach Łowicza). Regiony te charakteryzują się różnymi profilami rolnictwa. Uczestnicy sesji łowickich to przeważnie właściciele niewielkich gospodarstw, często o specjalizacji owocowo-warzywnej, rzadko z udziałem hodowli. Z kolei na Warmii i Mazurach rozmawiano z rolnikami dysponującymi z reguły większą powierzchnią upraw, połowa z nich zajmuje się hodowlą, w większości - bydła.
Z badanie wynika, że zarówno w okolicach Łowicza, jak i na Warmii i Mazurach rolnikom bliski jest pogląd, że prowadzenie gospodarstwa jest zajęciem trudnym i niewdzięcznym, a opłacalność tej profesji podlega licznym ograniczeniom i uwarunkowaniom, na które rolnik z reguły nie ma wpływu. Niekiedy wywołują one frustrację, a jej przejawem bywają rolnicze protesty.
W opinii rozmówców CBOS, opłacalność rolnictwa w Polsce systematycznie spada ("polskie rolnictwo się zwija"). Maleje skłonność do inwestowania w gospodarstwo. Odpowiedzialność za tę sytuację ponoszą znacznie rosnące koszty energii (stąd niechęć do Zielonego Ładu) i konkurencja zagranicznych produktów rolnych.
Jako głównego winowajcę spadku rentowności własnych gospodarstw oraz całej produkcji żywności w Polsce rolnicy niemal jednomyślnie wskazują członkostwo Polski w Unii Europejskiej. Unia kojarzy im się głównie z ograniczeniami i zakazami utrudniającymi funkcjonowanie rolnictwa.
Przykładem wpływu regulacji unijnych na opłacalność produkcji rolnej są coraz surowsze przepisy dotyczące środków ochrony roślin.
Część rolników jest zdania, że trudności w utrzymaniu gospodarstwa i rodziny sprawiają, iż czasem trzeba szukać dodatkowej pracy poza rolnictwem. Praca ta może nawet stać się głównym zajęciem, a rolnictwo - dodatkowym. Rolnicy, zwłaszcza ci pracujący w branży owocowo-warzywnej, dodatkowo mierzą się z jeszcze innym problemem - spiętrzeniem prac w okresie zbioru i coraz mniejszą dostępnością pracowników sezonowych do tych prac.
W powiecie iławskim wyrażono pogląd, że dziś rolnictwo jest znacznie mniej opłacalne niż dawniej, w ostatnich trzech latach ceny skupu zboża spadły o 1/3 lub nawet o połowę, a obecna cena pszenicy jest niższa niż koszt jej wyprodukowania. Odpowiedzialność za tę sytuację czasem jest przypisywana podmiotom zajmującym się skupem płodów rolnych. W tym kontekście ich działalność, polegająca na skupowaniu w chwili największej podaży i sprzedawaniu przy rosnącym popycie, bywa traktowana jako manipulowanie cenami i bogacenie się kosztem rolników.
Dodatkowo polscy rolnicy czują się w Unii dyskryminowani w stosunku do rolników z krajów "starej Unii", przede wszystkim Francji i Niemiec. Istnieje pogląd, że Polska jest w Unii "członkiem drugiej kategorii".
Rolnicy uważają, że obecnie znacznie ważniejsza i bardziej potrzebna niż dopłaty bezpośrednie i dotacje byłaby gwarantowana cena. Dopłaty już od dawna nie rekompensują utrudnień, wzrostu kosztów i spadku rentowności. Gwarantowana cena produktów rolnych znacznie skuteczniej zaradziłaby obecnym problemom rolnictwa. Dałaby rolnikowi pewność inwestowania, sprawczość i niezależność.
Drugim czynnikiem, który w opinii rolników najbardziej szkodzi polskiemu rolnictwu - to import produktów rolnych spoza UE (Ukraina, Mercosur).
Według badania CBOS, właściciele gospodarstw są przekonani, że produkty rolne są w nadmiarze sprowadzane z zagranicy. Nie jest dla nich jasne, czy import realizuje państwo czy podmioty prywatne, ale wiedzą i są przekonani, że ma on miejsce. Istnieje też pogląd, że niektórzy dystrybutorzy oszukują konsumentów, sprzedając produkty importowane jako krajowe.
Największą wagę w kontekście spadku rentowności swoich gospodarstw rolnicy przypisują importowi ukraińskiego zboża. Wciąż pamiętają sytuację z lutego 2024 roku, kiedy miały miejsce chłopskie protesty, polegające między innymi na wysypywaniu zboża produkowanego na Ukrainie na drogi i tory kolejowe - wynika z badania CBOS.
Badanie CBOS: rolnictwo coraz mniej opłacalne