Likwidacja Rady Powierniczej i zastąpienie jej Radą Muzeum pełniącą funkcję doradczą oraz przekazanie bezpośredniego nadzoru nad placówką prezydentowi stolicy to najważniejsze zmiany, jakie Rada Warszawy wprowadziła w czwartek w statucie Muzeum Powstania Warszawskiego.
W myśl nowego statutu przy placówce będzie działać Rada Muzeum, w skład której wejdzie 15 członków powoływanych i odwoływanych przez Radę Warszawy. Rada ma pełnić funkcję doradczą, w odróżnieniu od powołującej i odwołującej dyrektora placówki rady powierniczej, którą zastępuje. Według zmienionego statutu te kompetencje przejmie od niej prezydent Warszawy.
Zmiany wywołały kontrowersje wśród radnych. Zdecydowanie przeciwny jest im PiS. "Jesteśmy oburzeni sposobem potraktowania kombatantów. Proponowane przez Ratusz zmiany nie zostały z nimi skonsultowane. Te środowiska były nimi zaskoczone, a myślę, że właśnie oni są istotą muzeum i dla nich zostało ono stworzone. Dzisiaj przeprowadzanie tak poważnych zmian, które mogą również wpłynąć na zmiany personalne w zarządzaniu tą placówką, z pominięciem tego najważniejszego środowiska, są niedopuszczalne. Dlatego jesteśmy przeciwni tej zmianie" - mówił radny PiS Michał Dworczyk.
W jego ocenie, stosunek prezydent Warszawy do tej sprawy najlepiej oddaje jej czwartkowy wywiad dla "Życia Warszawy", w którym mówi o Muzeum Powstania Warszawskiego "nasze muzeum". "Pani prezydent pod hasłem +nasze+ rozumie +moje, w którym mogę zrobić to, na co mam ochotę+. A my byśmy chcieli, żeby to rzeczywiście było nasze muzeum, to znaczy powstańców warszawskich i wszystkich warszawiaków" - powiedział Dworczyk.
Z jego oceną zaproponowanego przez Ratusz nowego statutu nie zgadzają się przedstawiciele PO w Radzie Warszawy. "Ponieważ wygasła kadencja rady powierniczej, jest zmiana rady, nic więcej się nie zmienia. Mamy normalny przebieg prac, jak każdego muzeum, jak każdej rady - kiedy kończy się jedna kadencja, zaczyna się druga i zaczynamy pracę w trochę innym zespole" - zaznaczyła przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska (PO), jedna z osób proponowanych do składu Rady Muzeum.
Odrzuciła zarzut stawiany przez radnych PiS, że skład Rady Muzeum jest zbyt polityczny i są to ludzie w większości związani z Platformą. "Tam są przedstawiciele przede wszystkim powstańców warszawskich i muzealników, są także przedstawiciele Ratusza, ale to osoby, które od wielu lat pracowały przy rocznicach Powstania Warszawskiego, od dawna zaangażowane w prace placówki. Są w stałym kontakcie z powstańcami, a to oni są tutaj tym podmiotem najważniejszym" - zaakcentowała radna.
Podkreśliła, że ona sama proponowana do składu Rady jako przewodnicząca Rady Miasta, jest również córką i wnuczką powstańca, od lat angażującą się w sprawy Muzeum i obchodów. "Myślę, że dla większości przynajmniej rdzennych warszawiaków sprawa Powstania i Muzeum jest jedną z symbolicznych i ważnych" - mówiła Malinowska-Grupińska.
Odnosząc się do przytaczanych przez PiS słów prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz o "naszym muzeum" zaznaczyła, że to "przecież prawda, ponieważ muzeum jest naszą, miejską instytucją". "W związku z tym, że pani prezydent ma taką fantastyczną cechę, że porządkuje wiele spraw, jeżeli wszystkie muzea mają taką strukturę (bez rady powierniczej-PAP), to nie ma powodów, by jedno inaczej funkcjonowało. Skład rady był konsultowany z kombatantami - dodała przewodnicząca Rady Warszawy.
Zaproponowany przez Ratusz skład Rady Muzeum Powstania Warszawskiego także był przedmiotem dyskusji podczas czwartkowego posiedzenia Rady Warszawy. Wśród osób zaproponowanych do tego gremium znaleźli się m.in. sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert, przedstawiciel prezydenta Grzegorz Nowik, zastępca prezesa Związku Powstańców Warszawskich Edmund Baranowski, historyk Andrzej Paczkowski i zastępca dyrektora Gabinetu Prezydenta Warszawy Jarosław Jóźwiak. Po debacie radni zdecydowali jednak o odesłaniu projektu uchwały do komisji kultury.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.