Tylko cud może uratować europejską gospodarkę w obecnej jej postaci przed katastrofą.
Kraje uczestniczące w szczycie G8 w Camp David poparły wychodzenie z kryzysu zadłużeniowego w strefie euro przez „stymulowanie wzrostu gospodarki”. „Imperatywem jest promowanie wzrostu i tworzenia miejsc pracy”, by „wzmacniać wiarę w odzyskiwanie sił przez gospodarkę” - czytamy w oświadczeniu wydanym po szczycie.
Wiara czyni cuda. To pewne. A rzeczywiście już tylko cud może uratować europejską gospodarkę w obecnej jej postaci przed katastrofą. Nie można bowiem wiecznie wydawać więcej niż się zarabia. Nie można nie pracować i mieć.
Tymczasowe cuda ma robić Europejski Bank Centralny. Ma on „zapewnić właściwą zaporę przeciwogniową dla zapobieżenia rozlania się greckiego kryzysu na inne kraje w razie wystąpienia Grecji ze strefy euro” – jak stwierdził Minister Rostowski na łamach „Financial Times”. Zapora przeciwogniowa ma być zrobiona z papieru! Ma to być taki specjalny papier z napisem „euro”. Zdaniem Ministra Rostowskiego EBC powinien już teraz ogłosić, iż w razie wyjścia Grecji z eurostrefy będzie gotów skupować każdą ilość obligacji pozostałych państw strefy przez wyznaczony z góry czas, np. 12 lub 18 miesięcy".
A co po tych 12 lub 18 miesiącach? I skąd EBC ma mieć pieniądze na skupowanie tych obligacji choćby przez pierwsze 12 miesięcy? EBC może euro dodrukować. Ale cud drukowania pieniędzy nie da się porównać do cudu rozmnożenia chleba i ryb. Bo papierki z napisem „euro” nie tylko nie są ognioodporne. Nikt się też nimi nie naje.
Ludzi najbardziej stymuluje… chciwość, która podobno jest zła i stała się powodem kryzysu. A co sprawia, że idziemy do pracy? Czyż nie chęć posiadania lepszych ubrań, samochodów, mieszkań czy jakichś najnowszych gadżetów? A to nie jest aby „chciwość”? To ona popycha ludzi do działania. Państwo nie musi ich „stymulować”. Wystarczy, że nie będzie przeszkadzać.
Przywódcy G8 nie mają jednak pojęcia o tym, jak funkcjonuje realna gospodarka. Ich świadomość ogranicza się do wydawania pieniędzy. A pieniądze same w sobie wartości nie mają. „Nie pieniądz ale tylko reprezentowane przezeń dobra stanowią dochód jednostki albo społeczeństwa” – pisał Adam Smith w „Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów”. Król Midas miał lepszą płynność od EBC – wszystko czego dotknął zamieniało się w złoto. I co? Nie udało mu się takie „stymulowania wzrostu gospodarczego”. Źle skończył! Jeżeli nie chcemy skończyć tak samo, nie możemy słuchać bredni opowiadanych przez polityków i finansistów. Bogactwo nie tworzy się ani w żadnym ministerstwie, ani w żadnym banku. Nawet jak to jest Europejski Bank Centralny. Bo, jak pisał Smith, to „roczna praca każdego narodu jest funduszem, który zaopatruje go we wszystkie rzeczy konieczne i przydatne w życiu” a jego wysokość „zależy od umiejętności, sprawności i znawstwa, z jakim swą pracę zazwyczaj wykonywa i od stosunku liczby tych, którzy pracują użytecznie, do liczby tych, którzy tego nie czynią”. Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć?
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.