Z powodu Euro 2012 w czerwcu w Sądzie Okręgowym w Krakowie nie odbędą się rozprawy w procesie 11 pseudokibiców oskarżonych o udział w śmiertelnym pobiciu Tomasza C., pseud. Człowiek.
W styczniu ubiegłego roku Tomasz C. zginął w zasadzce pseudokibiców na krakowskim osiedlu; miał 57 ran.
Sąd uwzględnił w czwartek wniosek małopolskiego komendanta policji i odroczył termin następnych rozpraw na lipiec. Wniosek komendanta uzasadniony był koniecznością zaangażowania policjantów z konwoju w patrole po Krakowie podczas Euro 2012.
Temat Euro 2012 przewijał się w toku procesu także w innym kontekście. Sąd dyscyplinując oskarżonych, z których siedmiu przebywa w areszcie, pouczył ich, że w razie niewłaściwego zachowania zastosuje wobec nich karę porządkową - izolacyjną, która "w okresie czerwcowych rozgrywek może być dla oskarżonych szczególnie dotkliwa". Oskarżeni przyjęli ostrzeżenie z powagą.
Do śmiertelnego pobicia Tomasza C. doszło 17 stycznia ubiegłego roku na osiedlu Kurdwanów w Krakowie. Na ofiarę czekało tam kilkanaście osób, które przyjechały samochodami. Gdy 30-latek nadjechał autem, napastnicy ruszyli za nim w pościg. Podczas ucieczki inny samochód zderzył się z jego autem, Tomasz C. stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w budynek. Zaczął uciekać pieszo, usiłował schronić się w pustej kabinie śmieciarki. Tam dopadli go napastnicy i zadali ciosy nożem, maczetą, widłami i pałkami. W wyniku odniesionych ran mężczyzna zmarł po przewiezieniu do szpitala. Ze śmieciarki jeszcze zadzwonił: "umieram, dopadli mnie, porąbali siekierami".
Jak wynikało z aktu oskarżenia, tłem napaści były porachunki krakowskich pseudokibiców, związanych z konkurującymi klubami.
Na poprzedniej rozprawie sąd wysłuchał siedmiu aresztowanych oskarżonych. Żaden z nich nie przyznał się do winy. Jedni w ogóle korzystali z prawa do odmowy wyjaśnień, inni wskazywali, że byli w czasie napaści po towar w hurtowni, na wycieczce w Zakopanem lub u rodziny w Myślenicach.
W czwartek sąd kontynuował przesłuchiwanie oskarżonych odpowiadających z wolnej stopy. Alan K. nie przyznał się do udziału w pobiciu i podał szczegółowo, co robił w tym czasie i jaką trasą jeździł wtedy pod nadzorem - jak mówił - ulicznych kamer.
"Wiedziałem, że jakiś kibic ma być 'dojechany'. Byłem w miejscu i czasie zabójstwa, ale nie brałem udziału w 'dojeżdżaniu' go" - mówił z kolei Tomasz H. Jak wyjaśniał, nie miał świadomości, że może dojść do takiej tragedii, i gdyby wiedział, jak to się skończy, nie pojechałby tam. Oskarżony w śledztwie wyjaśniał, że sam był kiedyś "dojechany" przy klatce schodowej swojego bloku przez kibiców przeciwnej drużyny, tzn. został poturbowany. Jego rola w zajściu polegała na tym, że razem z innymi znajomymi czekał w samochodzie ok. pół kilometra od miejsca zdarzenia obserwując, czy poszukiwany mężczyzna nie będzie tamtędy przejeżdżał. Odjechał, kiedy chłopak z krótkofalówką powiedział im, że "już po wszystkim i ten chłopak leży".
"To był mój pierwszy wyjazd na tzw. dojazd" - wyjaśniał oskarżony w odczytywanych przez sąd wyjaśnieniach ze śledztwa. "Żałuję tego, co się stało, nie miałem świadomości, że może dojść do takiej tragedii. Byłem zaskoczony. Gdybym wiedział, jak to się skończy, to bym nie pojechał. Myślałem, że chodzi o to, by go złapać" - mówił Tomasz H.
Do faktu bycia na miejscu tragedii przyznał się Maciej K., zaprzeczył jednak swojej winie. Potwierdził, że kierował samochodem, który uderzył w samochód Tomasza C., ale kolizja nie była umyślna, ponieważ wpadł w poślizg. Poza tym - jak podał - ze względu na chorobę w ogóle nie wysiadał z samochodu. Według niego chodziło ogólnie o znalezienie kogoś z przeciwnej drużyny.
Procesowi w dalszym ciągu towarzyszą nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, wzmożone kontrole i patrole w sądzie.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.