Nik Wallenda ze słynnej rodziny linoskoczków "Flying Wallendas" przygotowuje się do spektakularnego wyczynu - w piątek wieczorem (czasu miejscowego) zamierza przejść po linie nad wodospadem Niagara.
Będzie to bezprecedensowy "spacer" po linie, mającej 5 cm średnicy i 550 metrów długości, rozpiętej na wysokości 46 metrów nad krawędzią wodospadu. Ponad 100 lat temu linoskoczek znany jako Wielki Blondyn przeszedł wprawdzie po linie nad rzeką Niagarą w pobliżu wodospadu, ale nie nad samą jego krawędzią.
Po tamtym przejściu sprzed ponad wieku wprowadzono zakaz takich wyczynów. Wallenda przez dwa lata przekonywał władze USA i Kanady, by pozwolono mu spróbować.
33-letni linoskoczek będzie musiał założyć specjalną uprząż zabezpieczającą go przed nieszczęśliwym wypadkiem. Nalegała na to telewizja ABC, które będzie transmitowała całe wydarzenie i która jest jego sponsorem.
W hotelach w rejonie wodospadu pokój można było w piątek wynająć już tylko za bardzo wysoką cenę. Na granicy między USA a Kanadą tablice ostrzegają przed korkami, ponieważ oczekuje się, że bezprecedensowy spacer po linie przyciągnie tysiące widzów.
Przejście nad wodospadem od strony USA na stronę kanadyjską ma Wallendzie zająć około 45 minut. Linoskoczek zapowiedział na konferencji prasowej, że zabierze ze sobą paszport.
Prapradziadek Nika Wallendy, Karl, zginął w 1978 roku w wieku 73 lat, próbując przejść po linie między dwoma budynkami w Portoryko. Nik i jego matka powtórzyli to przejście rok temu.
Nik Wallenda poinformował, że ma już zgodę na przejście po linie nad Wielkim Kanionem w Arizonie. Nie wiadomo jeszcze, kiedy podejmie tę bezprecedensową próbę.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.