Koniec niewolnictwa w USA przyniósł śmierć setkom tysięcy czarnych Amerykanów. – dowodzi w swojej książce profesor Jim Downs, amerykański historyk specjalizujący się historii Stanów Zjednoczonych XIX wieku
Swoje rewizjonistyczne tezy przedstawił w wydanej niedawno książce „Chorzy z powodu wyzwolenia. Śmiertelne konsekwencje proklamacji o wyzwoleniu” wydanej przez Oxford University Press.
Według historyka, wydana w 1863 roku w czasie wojny secesyjnej (1861-1865) przez prezydenta Lincolna, proklamacja o wyzwoleniu podarowała wolność czterem milionów czarnym Amerykanom. Jednak w konsekwencji przyniosła śmierć lub ciężką chorobę około milionowi byłych niewolnikom, którzy usiłowali rozpocząć nowe życie jako ludzie wolni.
Po roku 1863 problemy zdrowotne, doświadczane przez byłych niewolników, usiłujących po opuszczeniu swoich dawnych panów stworzyć sobie nowe domy, znaleźć pracę i wykarmić rodzinę, były tak straszne, że niektórzy historycy obawiali się, że czarnym Amerykanom grozi totalna zagłada. Okazało się też, że całe rodziny z powody barku pracy i żywności wracały z powrotem na plantacje, z których wcześniej uciekły.
Według raportu oficerów armii unionistów, opisujących sytuację w jednym z wielu przygotowanych dla uciekinierów z Południa tymczasowych obozów, panujące tam warunki były nie do zniesienia. Dziennie umierało 30 osób. Wrzucano ich na wozy i grzebano w rowach „jak zwierzęta”.
W swojej publikacji profesor Downs nie podważa moralnych wartości proklamacji wyzwolenia wydanej przez prezydenta Abrahama Lincolna, ale jego praca daje szeroki obraz tragicznych często skutków, jakie w tym czasie przyniosła.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.