Jedna Rosja chce wyrzucać posłów z parlamentu za… ich działalność polityczną.
Autokratyczne władze Rosji jeszcze mocniej przykręcają śrubę opozycji. Przewodniczący parlamentarnej komisji ds. regulaminu i etyki Władimir Piechtin chce, aby władze Dumy miały prawo pozbawiać mandatu posłów do tej izby rosyjskiego parlamentu. Powody takiej decyzji mogą być trzy: regularna nieobecność na posiedzeniach, odmowa złożenia deklaracji majątkowej i „niestosowna wypowiedź dyskredytująca parlament albo ukierunowana antypaństwowo”. Dziś posła mandatu może pozbawić jedynie sąd.
- Ta idea jest absolutnie sprzeczna z istotą parlamentaryzmu i naszą ustawą zasadniczą. Przecież pozbawianie parlamentarzysty mandatu z powodu jego działalności politycznej to bzdura niemająca precedensu w historii demokracji. Sąd konstytucyjny, jeśli zachował jeszcze choć odrobinę niezależności, powinien z miejsca odrzucić taką ustawę, a jej autorów publicznie potępić – powiedział „Gazecie Wyborczej” jeden z autorów Konstytucji Federacji Rosyjskiej, prof. Wiktor Szejnis.
Na celowniku partii władzy (Jedna Rosja ma większość w Dumie) są przede wszystkim posłowie socjaldemokratycznej Sprawiedliwej Rosji. Jej poseł Ilja Ponomariow nazwał członków tej partii „żulikami i złodziejami”. Ojciec i syn, Giennadij i Dimitrij Gudkowie, którzy są posłami SR, biorą regularnie udział w antyputinowskich demonstracjach. Niedawno władze zmusiły ich do sprzedania firm ochroniarskich, których są właścicielami, gdyż uznały, że działają one niezgodnie z prawem.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.