Biały Dom ocenił w środę, że prezydent Syrii Baszar el-Asad traci kontrolę nad krajem i poinformował, że USA wraz z międzynarodowymi partnerami naciskają na polityczną transformację w Syrii. Tego dnia w zamachu w Damaszku zginęło kilku ludzi z otoczenia Asada.
"Przeciwko Asadowi jest prawdziwa mobilizacja, wraz z coraz większą liczbą dezercji i zjednoczeniem się opozycji, która działa w całym kraju" - oświadczył rzecznik Białego Domu Tommy Vietor.
Ocenił, że w związku z traceniem przez reżim Asada kontroli nad krajem "nadszedł czas, by Syryjczycy i społeczność międzynarodowa skoncentrowali się na tym, co będzie w przyszłości".
Vietor dodał, że społeczność międzynarodowa, w tym syryjska opozycja, spotkała się kilka razy, żeby rozpocząć proces transformacji politycznej w Syrii, który "musi być kontynuowany".
W samobójczym zamachu na biuro bezpieczeństwa narodowego w Damaszku zginęli szef resortu obrony Daud Radża i szwagier prezydenta, wiceminister obrony Asef Szawkat. Według syryjskiej telewizji nie żyje także generał Hassan Turkmani, były minister obrony i szef komórki kryzysowej odpowiedzialnej za tłumienie trwającej w kraju od 16 miesięcy antyreżimowej rewolty.
Ranni zostali minister spraw wewnętrznych Ibrahim esz-Szaar oraz szef syryjskiego wywiadu Hiszam Bektiar.
Według agencji to najpoważniejsze uderzenie w otoczenie Asada od wybuchu antyreżimowej rebelii w marcu 2011 roku.
Wcześniej Wielka Brytania, Francja i Niemcy podkreślały, że rozwój sytuacji w Damaszku świadczy o konieczności podjęcia przez ONZ bardziej zdecydowanych działań na rzecz politycznego rozwiązania w Syrii.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.