Organizacje praw człowieka w piątek oskarżyły wojsko Izraela o to, że na egipskim półwyspie Synaj przechwytuje emigrantów z krajów afrykańskich kierujących się do Izraela i przekazuje ich siłom egipskim. To pogwałcenie prawa międzynarodowego - wskazują.
Działania izraelskich żołnierzy to próba obejścia prawa międzynarodowego, które zakazuje deportacji osób ubiegających się o azyl z powrotem do ich kraju, jeśli zachodzi podejrzenie, że ich życiu może grozić tam niebezpieczeństwo - wskazują obrońcy praw człowieka.
Według nich raport dotyczący procederu odsyłania afrykańskich emigrantów do ich krajów nie został w Izraelu dopuszczony do publikacji przez urząd cenzora wojskowego.
Według agencji Associated Press w tym dokumencie znalazła się m.in. relacja izraelskiego żołnierza, który mówi o tym, jak jego jednostka organizuje patrole kilkaset metrów w głąb Synaju w celu zatrzymania emigrantów.
Siły zbrojne Izraela podkreśliły, że działają w ramach prawa. Według władz izraelskich większość emigrantów poszukuje pracy, nie azylu.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.