O zapewnienie ochrony ludności cywilnej, szczególnie na obszarach wysokiego ryzyka, apelują do Unii Afrykańskiej i wspólnoty międzynarodowej przedstawiciele Międzyreligijnej Sieci na rzez Pokoju.
Zrzesza ona wyznawców różnych religii z tych krajów Afryki, gdzie sytuacja od lat jest wysoce niestabilna. Mowa tu m.in. o Ugandzie, Demokratycznej Republice Konga, Republice Środkowoafrykańskiej i Południowym Sudanie.
Sygnatariusze apelu, którzy spotkali się ostatnio w Kinszasie, przypominają, że na zaognienie sytuacji w regionie Wielkich Jezior wpływa nie tylko konflikt na wschodzie Konga, ale także wciąż nierozwiązana sprawa rebeliantów z Armii Oporu Pana. Działają oni z dala od wielkich skupisk ludzkich, atakując i grabiąc małe wioski. Rebelianci Josepha Kony’ego wsławili się m.in. porywaniem dzieci i stosowaniem gwałtu jako formy wymuszenia.
Gwałty dokonywane przez rebeliantów nawet na kilkuletnich dziewczynkach w ostatnim czasie przybierają na sile. Stąd apel rodziców z terenów dotkniętych rebelią o stworzenie dla najmłodszych specjalnych chronionych stref, gdzie dzieci byłyby bezpieczne i gdzie mogłyby chodzić także do szkoły. W tym kontekście przypomina się o niewydolności afrykańskiego wymiaru sprawiedliwości, co sprawia, że tylko niewielu przestępców trafia do więzienia. Wszystko to powoduje wzrost klimatu bezkarności i powszechnego braku bezpieczeństwa. By mogło się to zmienić, przypominają przedstawiciele Międzyreligijnej Sieci na rzecz Pokoju, potrzeba realnych działań dla przywrócenia pokoju, poczynając od lokalnych wspólnot, a na wspólnocie międzynarodowej kończąc.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.