Wyspecjalizowane bandy złodziei od kilku lat bezlitośnie plądrują francuskie kościoły.
Według OCBC, wzrost obrabowywanych świątyń wynika z mody dekorowania domów, zwłaszcza na prowincji, religijnymi dziełami sztuki. Konkretne zamówienia składają też złodziejom niektórzy kolekcjonerzy. Skradzione relikwie świętych używane są zaś do odprawiania satanistycznych obrzędów. Jednak większość skradzionych dzieł opuszcza granice Francji. Centra handlu mieniem sakralnym znajdują się w Belgii, Holandii i Wielkiej Brytanii, skąd cenne skradzione przedmioty trafiają głównie do USA, ale także do Japonii i Szwajcarii. Przemyt ułatwia fakt, że antykwariusze w wielu państwach nie mają obowiązku prowadzenia ksiąg zakupu przedmiotów i gromadzenia danych identyfikacyjnych ich sprzedawców. Ale i we Francji bywają handlarze, którzy nie wszystko notują zgodnie z przepisami. Duża część cennych dzieł sztuki trafia nie do wykwalifikowanych antykwariuszy, ale do handlarzy starociami, którzy nie potrafią ocenić ich rzeczywistej wartości. Przemyt ułatwia także brak harmonizacji stosownych przepisów w Unii Europejskiej. Odpowiednie służby zapewniają, że walczą jak mogą z przemytem dzieł sztuki. Jednak jest to walka z wiatrakami, ponieważ, jak na razie, udaje się odnaleźć 10 proc. skradzionych przedmiotów. Policja planuje systematyczne śledzenie katalogów wyprzedaży dzieł sztuki oraz ich elektroniczne zabezpieczanie, umożliwiające ich lokalizację w przypadku kradzieży. Zdaniem francuskiej policji, powinien zostać stworzony europejski katalog dzieł sztuki, co ukróciłoby proceder ich maskowania i przerabiania. Jest też wiele do zrobienia na szczeblu międzynarodowym. Okazuje się bowiem, że mimo konwencji UNESCO z 1970 r. szereg renomowanych muzeów wystawia skradzione dzieła sztuki i odmawia oddania ich prawowitym właścicielom.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.