Jedynie 30 reali, czyli niespełna 15 dolarów, kosztuje w Brazylii zarejestrowanie nowego związku wyznaniowego. Po wpłaceniu takiej sumy dowolna osoba może w ciągu trzech dni uzyskać zezwolenie na prowadzenie sekty, przy czym zazwyczaj służy ona tylko do zamaskowania działań handlowo-gospodarczych, a przy tym zwolnionych od podatków.
Jedynie 30 reali, czyli niespełna 15 dolarów, kosztuje w Brazylii zarejestrowanie nowego związku wyznaniowego. Po wpłaceniu takiej sumy dowolna osoba może w ciągu trzech dni uzyskać zezwolenie na prowadzenie sekty, przy czym zazwyczaj służy ona tylko do zamaskowania działań handlowo-gospodarczych, a przy tym zwolnionych od podatków.
Raz zarejestrowana tego rodzaju grupa pseudoreligijna zyskuje szereg przywilejów i uprawnień: poza zwolnieniem od niektórych podatków i obniżeniem innych także ułatwienie działalności handlowo-gospodarczej. Może ona sprzedawać – bez płacenia podatków – literaturę religijną z Biblią na czele, a także np. koszulki z napisami religijnymi, kasety wideo, nagrania piosenek itp. Może przy tym oczywiście zbierać ofiary pieniężne wśród swych wyznawców, również bez konieczności rozliczania się z urzędem podatkowym.
Jako spółki cywilne działające nie dla zysku te “mikrokościoły” mogą też oddziaływać, przez swych członków w partiach i organizacjach politycznych, na życie publiczne.
Według znawców przedmiotu ta właśnie droga była najłatwiejszym sposobem dojścia w ciągu 18 lat do dużych pieniędzy i wpływów politycznych dla samozwańczego biskupa Edira Macedo, przywódcy kontrowersyjnej sekty “Powszechny Kościół Królestwa Bożego”. Dzisiaj jego przykład naśladują tysiące nowych pastorów i innych duchownych, stojących na czele powstających w błyskawicznym tempie nowych “kościołów” i związków wyznaniowych.
W samym tylko Săo Paulo istnieje obecnie 180 tego rodzaju małych grup, na ogół pochodzenia zielonoświątkowego i położonych na peryferiach tej wielkiej metropolii. Większość z nich dysponuje jedną świątynią. Socjolog Jorge Luis Domingues stwierdził, że jeśli w Rio de Janeiro na początku lat osiemdziesiątych powstawało średnio 3,5 sekty tygodniowo, to na przełomie tamtej dekady i lat dziewięćdziesiątych tempo to wzrosło do 5,4 “kościoła” na tydzień.
Na porządku dziennym są podziały lub schizmy wśród pastorów i “biskupów”, prowadzące do tworzenia nowych związków i świątyń. Wiele z nich przybiera bardzo dziwne formy i nazwy i ma charakter krótkotrwały. Powstała np. sekta o nazwie “Człowiek, który ujrzał Pana Jezusa w kinie”, a jej założycielem był mężczyzna, który zobaczył film o życiu Jezusa i postanowił później utworzyć sektę, odzwierciedlającą ten fakt. Ale już od dwóch lat nie wiadomo nic ani o tym “kościele”, ani o jego twórcy.
Według najnowszych badań setki powstających obecnie sekt nosi dziwne nazwy, aby przyciągnąć jak najwięcej chętnych, zwłaszcza chorych oraz doświadczających problemów materialnych lub sercowych; twórcy sekt obiecują im cudowne uzdrowienie i wyjście z przeżywanych trudności. Stąd biorą się takie twory jak istniejące w Rio “Szybka Pomoc od Jezusa” i “Ostatnie Wypłynięcie do Chrystusa” lub w Săo Paulo “Szpada o dwóch ostrzach”, “Przygotuj się” i “Bóg działa cuda”.
Utworzenie sekty jest interesem tak dochodowym, że np. w Săo Paulo powstały nawet biura doradztwa, proponujące fachowe usługi w zakresie tworzenia, ukierunkowania i legalizacji małych wspólnot ewangelikalnych. Szef jednego z nich – Brazylijskiego Stowarzyszenie Ewangelików – adwokat Glauco Guerra zajmuje się całą prawną stroną zagadnienia, doprowadzając do zarejestrowania danego związku jako spółki cywilnej.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.